Już ponad miesiąc temu pisałam o kilku nowościach w mojej kosmetyczce KLIK, przyszedł więc czas na kolejną recenzję. Dziś opowiem Wam o kremie firmy Make Me Bio Garden Roses. Firma Make Me Bio jest firmą polską, specjalizującą się w produkcji kosmetyków organicznych.
Jest to krem nawilżający przeznaczony do cery suchej i wrażliwej. Kupiłam go na Triny.pl, kosztował 49 zł za 60 ml. Producent obiecuje intensywne nawilżenie, odżywienie i regenerację cery, ochronę przed działaniem wolnych rodników. Ponad to krem ma zmiękczać skórę, poprawić jej elastyczność oraz łagodzić wszelkiego rodzaju podrażnienia. Mnie zainteresował swoim składem, przede wszystkim różą i geranium, moja cera uwielbia jedno i drugie. No i nie ma tu wszechobecnego oleju argonowego, którego moja skóra nie toleruje. Poza tym brak parafiny, PEG-ów czy innych parabenów.
Opakowanie
Bardzo ładny słoiczek z ciemnego szkła. Jest wyższy niż szerszy, przez co pod koniec opakowania trzeba będzie głęboko grzebać palcem albo zaopatrzyć się w szpatułkę.
Zapach
Zapach jest piękny, różany. I nie jest ani trochę chemiczny (w moim odczuciu), pachnie jak moja woda różana z firmy KTC.
Konsystencja i aplikacja
Krem jest gęsty, nie spływa z dłoni. Za pierwszym razem bałam się, że będzie tępy w aplikacji, coś jak mój krem z mocznikiem z SVR. Ale na twarzy rozprowadza się bardzo przyjemnie, jak masełko.
Działanie
Jestem bardzo zadowolona z tego kremu. Bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę. Po nałożeniu buzia jest ukojona, jej koloryt jest wyrównany, zaczerwienienia znikają. Nie wiem czy rzeczywiście uelastycznia, nie mam problemów z jędrnością skóry na twarzy. Robi wszystko, czego od niego oczekiwałam, nie mam się do czego przyczepić. No i ten zapach - miałam kiedyś krem do ciała z Oriflame o takim zapachu, niestety został wycofany. Od tamtej pory szukam zamiennika i nie mogę znaleźć. Gdyby firma wyprodukowała coś do ciała o tym zapachu, kupowałabym litrami.
Miałyście coś z tej firmy? Mam ochotę spróbować czegoś jeszcze.
M.
Nie używałam jeszcze niczego z tej firmy, a w Blogosferze słyszę już o niej od dawna :)
OdpowiedzUsuńMa sporą zawartość, jaki jest czas na zużycie od otwarcia?
OdpowiedzUsuń6 miesięcy. To niedużo, ale myślę, że używając rano i wieczorem dam radę.
UsuńNie miałam jeszcze okazji go używać, ale kusi mnie od dawna :)
OdpowiedzUsuńkusi, kusi... niestety jako alergik muszę bardzo uważać na to co stosuje:(
OdpowiedzUsuń