wtorek, 31 grudnia 2013

Postanowienia noworoczne

Marta
Niedawno odgrzebałam zeszłoroczną listę postanowień i bardzo się ucieszyłam: spełniłam wszystkie oprócz jednego (nie udało mi się przeczytać więcej książek niż w 2012r.)! Dlatego z jeszcze większym zapałem wzięłam się za tworzenie nowej listy. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale spisanie takich postanowień na kartce i wracanie do niej co kilka tygodni działa na mnie bardzo mobilizująco. Też tak macie? A więc garść moich postanowień:
1. Wyjść za mąż i nie zjeść paznokci ze stresu podczas przygotowań.
2. Przeczytać więcej książek niż w 2013 r. (w tym przynajmniej 5 z listy "do przeczytania w życiu").
3. Obejrzeć przynajmniej 5 filmów z listy "do obejrzenia w życiu".
4. Nauczyć się gotować.
5. Utrzymać dietę bez cukrową.
6. Przygarnąć kota.
7. Pracować nad angielskim.
8. Mniej czasu spędzać przed komputerem.
9. Pisać więcej postów na bloga.
10. Wiosną wrócić do biegania.
11. Trenować 3-4 razy w tygodniu.
12. Zrobić 50 pompek.
13. Rozciągnąć się: szpagatu nie zrobię nigdy, ale chciałabym dotknąć czołem do kolan ;)
14. Zrobić 50 burpees.
15. Przeprowadzić akcję DENKO, mam zdecydowanie za dużo kosmetyków.
16. Więcej czasu poświęcać na hobby: decoupage i scrapbooking.
17. Robić więcej zdjęć.

Do północy jeszcze długo, może lista się wydłuży. Początek roku to świetny czas na zmianę nawyków. Ja nie potrzebowałam żadnej "magicznej" daty, ale wielu ludzi szuka właśnie takiego specjalnego dnia żeby wprowadzić w życie jakieś zmiany. Ile razy mówiłaś/eś sobie: od poniedziałku, od przyszłego tygodnia, w następnym miesiącu już na pewno? Chcesz schudnąć, poprawić kondycję, żyć fit? Nie ma lepszej magicznej daty niż Nowy Rok, teraz nie ma już odwrotu :) Od jutra odstaw niezdrowe jedzenie, zapisz się na siłownię, albo chociaż zamiast siedzieć przed komputerem idź na długo spacer. Zdrowi ludzie żyją dłużej i szczęśliwiej.

Źródło

Ewelina
Nigdy nie zawracałam sobie głowy postanowieniami noworocznymi, bo znam siebie i swój słomiany zapał :) Dopiero w poprzedni Nowy Rok postanowiłam sobie, że będę miała postanowienie ;) Chciałam być aktywniejsza tzn. ćwiczyć więcej, biegać więcej i pedałować więcej :) I szok: postanowienia dotrzymałam, nawet w tym paskudnym okresie jesienno-zimowym. Bardzo dużą zasługę mają w tym dziewczyny w pracy, bo jedna drugą mocno dopingowała, a pytania w stylu "ćwiczyłaś wczoraj" były na porządku dziennym :)
W tym roku chciałabym:
1) przede wszystkim 2014 r. to rok magisterski! I to jest mój główny i najważniejszy cel!
2) wytrzymać w moim poprzednim postanowieniu. Może trochę je zmodyfikuje: chcę biegać więcej i pedałować więcej. Ćwiczenia jakoś mnie już nudzą :) 
3) wziąć udział w jakiś zawodach biegowych. Miejsce nie jest najistotniejsze, no może oby nie na szarym końcu ;)
Więcej grzechów nie pamiętam...


Staram się nie brać na swoje barki zbyt wielu postanowień, bo nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że czegoś nie udało mi się zrealizować :)



wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Właśnie dziś, właśnie teraz jest idealny moment na złożenie Wam świątecznych życzeń.

Chciałybyśmy życzyć Wam - naszym wspaniałym Czytelnikom zdrowych, pogodnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Spędzonych w gronie najbliższych Wam osób, z hojnym Świętym Mikołajem i stołem uginającym się od świątecznych potraw (niekoniecznie fit ;))
Aby te święta były najpiękniejsze z przeżytych dotychczas!


Żródło
Żródło
Źródło
Źródło

Marta
Małgosia
Ewelina
Wiola

niedziela, 22 grudnia 2013

Paznokcie tygodnia - zimowa inspiracja

Obiecałam Wam ostatnio zdobienie świąteczno-zimowe. Inspirowałam się wzorami norweskimi, mam nadzieję, że to widać :) Wystarczą dwa lakiery, cieniutki pędzelek do zdobień i nieco cierpliwości. Mam nadzieję, że się Wam podoba.



M.

wtorek, 17 grudnia 2013

Post ku przestrodze



Dzisiejszy wpis będzie zbiorem rad i wniosków czego nie powinniście robić  w swojej drodze do bycia fit. Ja zrzuciłam w sumie 10 kg balastu, ale zajęło mi to bardzo długo, bo jakieś 4 lata. Po drodze kg wracały i znów ubywały. Popełniałam mnóstwo błędów, robiłam różne głupoty. Teraz na samo wspomnienie niektórych działań robię facepalama. Dlatego zaprawdę powiadam Wam, nie idźcie tą drogą!



1. Dieta naprawdę ma znaczenie. Niestety sama aktywność fizyczna nie wystarcza, trzeba jeszcze zdrowo jeść. Nie mówię tu o restrykcyjnych dietach redukcyjnych, bo one też na dłuższą metę nie są zdrowe (patrz wpis o Dukanie). Zwracajmy uwagę jakie paliwo tankujemy do naszego ciała. I czytajmy etykiety. Krew mnie zalewa jak odchudzające się koleżanki zajadają jogurciki owocowe i musli fitness, bo to takie zdrowe i  mało kaloryczne. A w rzeczywistości to sam cukier. Tak samo za mała ilość warzyw w diecie (plasterek pomidora na kanapce się nie liczy) – a potem zdziwienie, że ma się zaparcia. Ale cóż, sama na początku potrafiłam tak się odżywiać, ale im szybciej się przestawicie, tym szybciej zrzucicie zbędne kg.


2. Jeśli chorujecie na coś (jak ja na niedoczynność tarczycy), nie pozwólcie aby stało się to Waszą wymówką. Ja bardzo długo tłumaczyłam sobie, że przecież tyję, bo jestem chora i cóż ja biedny żuczek mogę z tym zrobić. Ano mogę, ruszyć zadek i przestać narzekać. Mam kilka znajomych, również z tą przypadłością, które głośno narzekają, że przez tarczycę tak bardzo przytyły trzymając w łapce paczkę ciastek.


3. Jeśli jakaś aktywność Wam nie służy lub nie przynosi założonych efektów, rzućcie to w cholerę. Ja przez 10 długich miesięcy ćwiczyłam z Ewą Chodakowską wszystkie jej programy oprócz killera. I bardzo, bardzo tego żałuję! Efekty były niezadowalające, no ale przecież inne dziewczyny wstawiały na fejsie takie zarąbiste metamorfozy! Więc machałam dalej te skalpele i inne turba, wściekając się na nie działającą tarczycę. W końcu postanowiłam zmienić trening i po miesiącu musiałam kupić mniejsze spodnie, bo poprzednie mi z tyłka spadały. I nie, nie zmieniłam wtedy diety.


4. Nie bójcie się próbować nowych form aktywności. Ja strasznie długo się broniłam przed bieganiem, wzdrygałam się na samą myśl. A teraz to uwielbiam, a efekty są super. Nigdy nie miałam tak dobrej kondycji. I nie, nie urosną Wam wielkie łydki, od hantli czy pompek nie dorobicie się muskułów jak u Arnolda.


5. Nie spoczywajcie na laurach. Ja kilkakrotnie myślałam sobie „Już tyle zrzuciłam, mogę sobie pozwolić na te chipsy i browarna w upalny dzień”, „No przecież nic się nie stanie jak nie poćwiczę w tym tygodniu, tak mi się nie chce”. No i nie chciało mi się przez następne kilka tygodni, kilogramy wracały i trzeba było zaczynać od początku. A można było raz a dobrze, a nie jak ja – 10 kg w 4 lata. 

Źródło

Źródło

Źródło

M.

niedziela, 15 grudnia 2013

Paznokcie tygodnia - różowo mi

W tym tygodniu noszę na paznokciach różowe kropki. Zdobienie proste do zrobienia, a przyciąga wzrok. Można je robić w różnych wersjach kolorystycznych, można też na jednolity kolor pomalować paznokcie na palcu serdecznym i kciuku. Co tam się komu podoba. Ja zrobiłam na odwrót, bo mi się śpieszyło ;) 

 Nie patrzcie na skórki, jestem w trakcie regeneracji. Akurat kataloguję stare, zagrzybiałe książki i niestety odbija się to na wyglądzie dłoni. A do zdobienia użyłam:
Maybelline Colorama nr 06
Milani nr 46
Lovely Crystal Strenth nr nie mam pojęcia jaki, bo się starł
Bell French Manicure nr 01

Następne zdobienie będzie w klimacie świąteczno-zimowym. A jak się Wam podobają różowe kropki?
M.

czwartek, 12 grudnia 2013

Dostawa hydrolatów

Bardzo lubię kosmetyki naturalne, odkąd ich używam moja skóra wygląda zdecydowanie lepiej. Oczywiście drogeryjne smarowidła nie są mi obce i mam je w łazience, ale hydrolaty to co innego. Od kiedy po raz pierwszy zamówiłam je na Biochemii Urody (aloesowy i oczarowy) zakochałam się (a raczej moja skóra) i już nigdy nie kupię drogeryjnego toniku. Hydrolaty przelewam do butelek z atomizerem i spryskuję nimi twarz lub co tam potrzeba ;) Obecnie wykańczam hydrolat z nasion marchwi i kwiatu pomarańczy (oba fajne, marchewkowy ciut bardziej), więc zaopatrzyłam się w nowe. Tym razem zamówienie złożyłam w EcoSpa i na Mazidłach. Wszystkie kupiłam po raz pierwszy, ale jakbyście chcieli recenzję któregoś z nich, to dajcie znać. Tak wyglądają moje zakupy:

Jak widać, oprócz hydrolatów zamówiłam coś jeszcze, ale o tym za chwilę. Lećmy po kolei. Wszystkie informacje pochodzą ze strony producenta.

Wykazuje silne działanie detoksykujące, antybakteryjne, przeciwwirusowe, dezodorujące, oraz stymulujące cyrkulację limfy. Hydrolat szałwii jest również cennym i bogatym źródłem antyoksydantów. Szczególnie polecany do pielęgnacji cery mieszanej i trądzikowej. Ja mam zamiar go wypróbować przede wszystkim jako dezodorant.

Dla wszystkich rodzajów cer, a szczególnie dla cer wrażliwych, zniszczonych, naczynkowych oraz tłustych i trądzikowych, chroni przed promieniowaniem UV. Od kiedy wycofano mój ukochany hydrolat geraniowy szukam jego następcy. Geraniowy był genialny na naczynka, rano skóra była jednolita i uspokojona. Zobaczymy jak poradzi sobie głóg, bo kwiat pomarańczy mnie zawiódł.

Właściwości kosmetyczne hydrolatu truskawkowego:
*działa antyoksydacyjnie, czyli chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników;
*aktywuje procesy regeneracji skóry i przyspiesza gojenie podrażnień;
*nawilża, zwiększa elastyczność i jędrność skóry;
*odżywia i rewitalizuje skórę zmęczoną i przedwcześnie starzejącą się;
*działa delikatnie ściągająco i  zmniejsza pory;
*działa przeciwzapalnie, odkażająco i bakteriostatycznie;
*wspomaga gojenie trądzikowych stanów zapalnych;
*poprawia ukrwienie i koloryt skóry.
Moja buzia kocha truskawkę, więc jak tylko pojawił się hydrolat od razu powędrował do koszyka. Miałam już olej truskawkowy, maseczkę i ekstrakt z truskawki, wszystkie produkty bardzo dobre. Hydrolat pięknie pachnie świeżą, słodziutką truskaweczką.

Hydrolat o działaniu oczyszczającym i ściągającym rozszerzone pory, przeciwzapalnym i przeciwbakteryjnym; oraz dla cer suchych i starzejących się; jako tonik do skóry głowy, pomocny zwłaszcza przy łupieżu i podrażnionej, swędzącej skórze głowy; jako okład na podpuchnięte oczy. Kupiłam go głównie ze względu na zapach (ten z Mazideł pachnie ładniej niż z EcoSpa), mam zamiar używać go jako mgiełkę do ciała. Ale ściąganie porów też przetestuję

Właściwości kosmetyczne hydrolizatu keratyny:
*zwiększenie grubości i objętości włosów;
*wzrost elastyczności, nawilżenia i połysku włosów;
*zmniejszenie tendencji do rozszczepiania końcówek oraz lepsza rozczesywalność fryzury;
*wzrost wytrzymałości mechanicznej, sztywności oraz podatności na skręcanie i układanie włosów;
*zapewnienie włosom odpowiedniej sprężystości, elastyczności i miękkości;
*wzrost nawilżenia i elastyczności płytki paznokcia;
*wzmocnienie i utwardzenie płytki paznokciowej;
*zapobieganie łamaniu się i rozdwajaniu paznokci.
To już moja druga buteleczka keratyny. Dodaję ją do masek do włosów przed umyciem (obciąża włosy). Włosy są po niej gładkie i lśniące, wyglądają zdrowo. Smaruję też nią paznokcie, utwardza płytkę i pomaga na rozdwajanie się paznokci.

Olej żurawinowy zawiera ok. 65% niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), a szczególnie należące do esencjonalnych kwasów tłuszczowych (EFA) kwas linolowy (35%) i alfa-linolenowy (30%), oraz witaminę E w postaci tokoferoli i tokotrienoli, fitosterole (głównie beta-sitosterol), fosfolipidy i minerały. Olej wykazuje wybitne działanie odżywcze, immunostymulujace, przeciwalergiczne, regeneracyjne i przeciwstarzeniowe. Wpływa korzystnie na strukturę i wygląd skóry, która staje się bardziej elastyczna i uzyskuje ładniejszy koloryt, a wszelkiego typu podrażnienia i chorobowe stany zapalne (łuszczyca, AZS, egzema) ulegają złagodzeniu. Od kiedy przeprowadziłam się do miasta moja cera ciągle jest przesuszona, łuszczy się i straciła ładny koloryt. Mam nadzieję, że żurawinka mi pomoże.

Zapas mam na długo, ale wolę raz wydać kasę i mieć spokój. za to wszystko zapłaciłam 75 zł razem z przesyłką. A teraz nie mogę doczekać się testowania.
M.

sobota, 7 grudnia 2013

Swiss ball, czyli piłka do fitnessu



Już od jakiegoś czasu chciałam sobie sprawić piłkę do fitness. Słyszałam i czytałam o niej wiele dobrych opinii. Kilka tygodniu temu wybrałam się do Intersportu (czy tylko mnie obsługa ignoruje w takich miejscach? Wiem, że na fitnesskę nie wyglądam, ale heeloooł!) i zakupiłam owy wynalazek. Mam za sobą już kilka treningów z jej udziałem i mogę podzielić się pierwszymi wrażeniami:
  • Może z powodzeniem zastąpić ławeczkę do ćwiczeń, ja próbowałam na razie rozpiętek, wznosów tułowia i spięć brzucha.
  • Nie umiem tego wytłumaczyć, ale jakoś bardziej czuję mięśnie brzucha ćwicząc na piłce, miałam następnego dnia zakwasy, co już dawno się nie zdarzyło.
  • Ćwiczenia wykonuję wolniej i dokładniej. Chyba dlatego, że muszę skupić się na ruchu, żeby nie zlecieć z piłki.
Jeszcze nie próbowałam bardziej „wymyślnych” ćwiczeń z piłką, ale testy trwają ;) W najbliższym czasie spróbuję propozycji Agaty KLIK

Tak wygląda moja piłka. W zestawie była pompka, bardzo to ułatwia sprawę. Koleżanka ma bez pompki i nadmuchuje ją przy użyciu…rozkręconego długopisu.





Przy wybieraniu piłki należy pamiętać o dobraniu odpowiedniej średnicy do swojego wzrostu. Na obrazku mała ściąga:

Źródło     
Zdecydowałam się na ten zakup, ponieważ praca bibliotekarki obciąża kręgosłup, albo siedzimy przy biurku albo przerzucamy ciężkie tomy i ciągamy wózki wypełnione książkami. Już samo siedzenie na piłce (np. podczas oglądania tv) odciąża stawy i wymaga trzymanie prawidłowej postawy (a ja o garbieniu się wiem wszystko). Piłka działa mobilizująco na mięśnie gorsetowe, co redukuje napięcia w dolnym odcinku kręgosłupa. Wzmacnia też wszystkie grupy mięśni, poprawia koordynację i równowagę. Ćwiczenia z jej zastosowaniem wymuszają napinanie zwłaszcza głębokich mięśni, które stanowią swego rodzaju pas otaczający tułów. Do tych mięśni należą (tzw. mięśnie rdzenia):
  • mięsień poprzeczny brzucha - najgłębiej osadzony, bezpośrednio połączony z kręgami lędźwiowymi,
  • mięsień wielodzielny - jest najsilniejszym mięśniem w lędźwiach stabilizującym cały kręgosłup,
  • przepona - oprócz funkcji oddechowej, wpływa również na stabilizację tułowia poprzez połączenie z kręgami lędźwiowymi,
  • mięśnie dna miednicy - łączą się z kością ogonową.
Źródła i przydatne linki:

M. 

czwartek, 5 grudnia 2013

Powrót paznokci tygodnia

Już dawno nie wstawiałyśmy moich mazańców pazurkowych. Czas to nadrobić. Przez dłuższy czas nie malowałam paznokci (musiałam je wzmocnić po chorobie), a potem nie bardzo było czym cykać fotki. Mój stary aparat nie robi za dobrych zdjęć w zbliżeniu. Ale w końcu nabyłam nowy sprzęt i te zdjęcia są wynikiem spontanicznego wypróbowania aparatu. Dlatego wybaczcie mi troszkę niedbały wygląd paznokci (zwłaszcza skórek), sesja zdjęciowa była nieplanowana. 


A poniżej lakiery, których użyłam: 
Paese nr 161
Max Factor nr 15
Catrice  nr 410
Miyo nr 116


Mam nadzieję, że się Wam podoba ;)
M.