czwartek, 31 lipca 2014

Treningi w upał

Żar leje się z nieba, ale ja nie odpuszczam siłowni. Koleżanki kręcą głową i powtarzają: "I chce ci się?". Nie chce, ale skoro widzę efekty, głupio by było teraz je zaprzepaścić, szczególnie miesiąc przed ślubem. Na mojej siłowni niby jest klima, ale jakoś nie czuję jej działania, a już na pewno nie na sali cardio. A teraz garść spostrzeżeń i rad.
1. Wybierz odpowiednią porę na trening. Ja pomyślałam, że pójdę na siłkę wieczorem, bo wtedy jest już chłodniej. I to samo pomyśleli inni. Na sali cardio był ludź na ludziu, wszyscy się pocili, parowali i wydzielali jeszcze więcej ciepła. Myślałam, że spadnę z bieżni. Potem zaczęłam chodzić tak ok. 14.30 (puszczają nas wcześniej z pracy ze względu na temperaturę) i siłownia jest prawie pusta, temperatura jest znośna i można zająć sprzęt przy otwartym oknie.
2. Nie zapomnij o wodzie. Ja zawsze mam ze sobą wodę, teraz zawsze schłodzoną. Piję sumiennie podczas ćwiczeń. W taką pogodę pocimy się jeszcze szybciej, łatwo się odwodnić. Przy intensywnym treningu warto pomyśleć o elektrolitach.
3. Zadbaj o strój. Najlepsze są przewiewne tkaniny odprowadzające pot. Teraz wybieram luźne ubrania, te bardziej obcisłe niemiłosiernie kleją się do ciała.
4. Nie szarżuj. Jeśli nie czujesz się na siłach - po prostu odpuść. Ja dziś po 30 minutach na bieżni wyglądałam jakbym miała zaraz dostać jakiegoś wylewu. Po intensywniejszym treningu siłowym zamiast na bieżni, pokręciłam na rowerze. Nie bałam się, że z niego spadnę ;)
5. Sprawdzaj puls. Pomoże Ci to oszacować, czy nie przeginasz i zwolnić w odpowiednim momencie.
6. Nie zapomnij o butach i skarpetkach. W upał bardzo łatwo o odparzenia.
7. Jedz. Mi w upał nie chce się jeść, mogłabym żyć na wodzie i owocach (malinkiiiii!!!!). Ale takie odżywianie to kiepski pomysł kiedy trenujesz. Chyba, że chcesz spaść z bieżni, albo paść po jednej serii rozpiętek.

Źródło

Takie są moje spostrzeżenia. A Wy macie jakieś sposoby na treningi w takiej temperaturze?
M.

niedziela, 27 lipca 2014

BiKeRem pod sam dom

Jako fanki zdrowego trybu życia oraz wysiłku fizycznego chciałybyśmy zaprezentować Wam naszą nową pociechę :) Jest nią BiKer czyli Białostocka Komunikacja Rowerowa, która stała się "zdrowym" uzupełnieniem dla autobusów.

Największa bolączka dużych i średnich miast, to lato w autobusie, ogólnie nie polecam. Gorąco, tłoczno, ocierasz się o spocone ciała, często stoi koło Ciebie Pan, który nie mył się od kilku dni... hmm lato w mieście. W tym wypadku polecam samochód, najlepiej z klimatyzacją :) Jako, że mój jej nie ma to widzę światełko w tunelu za sprawą BiKeRa! Chcesz szybko śmignąć między punktem A i B i przy okazji zadbać o swoją formę? Bierz rower i jazda!

W mieście mamy 30 stacji rowerowych, uzupełnionych w 300 rowerów. Stacje ulokowane są w najbardziej strategicznych punktach miasta: centrum i osiedla, tak abyś mógł sobie wypożyczyć rower w centrum i dojechać nim do domu, choćbyś mieszkał na najgorszym wygwizdowie na końcu miasta. 

Chcąc rozpocząć przygodę z BiKeRem musisz się zarejestrować na stronie Bikerbialystok i wpłacić 10 zł (najniższa wpłata). Otrzymujesz swój własny prywatny i osobisty PIN i już tylko kilometry miejskich ścieżek rowerowych przed Tobą. Warto wspomnieć, że pierwsze 20 min. jest za darmo, a dla posiadaczy biletów miesięcznych pierwsze 30 min. 
Dwa słowa o samych rowerach: nowoczesne, zaopatrzone w 3 biegi, wyposażone w światła z przodu i z tyłu oraz w koszyczek na zakupy. Dwa hamulce, jeden w pedałach i jeden w kierownicy. Posiadają również blokadę, do której szyfr dostajesz przy wypożyczaniu roweru. Jedynym ich minusem, jest to, że są strasznie ciężkie. Poza tym minusów nie widzę :)

Tysiące Białostoczan zakochały się w rowerach miejskich, jeżdżą nimi nie tylko na wyprawy po mieście ale również codziennie do pracy (jak mój Przyszły) czy na zakupy (jak moja teściowa na ryneczek warzywny), świadczą o tym statystyki. Po miesiącu od uruchomienia BiKeRa:
Całkowita liczba wypożyczeń wynosi 76 261. Średnia dzienna to 2 500 tysiąca razy, czyli statystycznie co 35 sekund ktoś w mieście sięga po rower! Dotychczasowy dzienny rekord został ustanowiony 10 czerwca, w tym dniu po rowery sięgnęło aż 3 650 Białostoczan! 

Nasze miasto zwariowało na punkcie rowerów, wydawało się, że nie ma w mieście nikogo kto by nie miał choć jednego roweru :) Myślałam, że BiKeRy nie wypalą, a tu okazało się, że mimo, że mamy rowery, to i tak korzystamy z miejskich (ich nie trzeba wyciągać z piwnicy) ;) I nie jesteśmy wyjątkiem!
Miasto zainwestowało w ścieżki rowerowe, mamy jedne z najlepszych w Polsce. Mało tego, budują się nowe np. Wschodni Szlak Rowerowy biegnący przez 5 województw i mający około 2 tys. km.


A teraz mała fotorelacja:


A czy w Waszych miastach są rowery miejskie? Czy mieszkańcy zwariowali na ich punkcie? Szczerze powiem, że jadąc na Life Festival Oświęcim, zatrzymaliśmy się na kilka godzin w Katowicach, omyłkowo stanęłam na ścieżce rowerowej i od razu sama siebie skarciłam, że ktoś mnie zaraz potrąci. Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie jak zorientowałam się, że nikt po tych ścieżkach nie jeździ! Byliśmy w samym centrum miasta, w godzinach szczytu, gdzie rowerzystów powinno być najwięcej, liczyłam rowerzystów i naliczyłam 2 osoby. U nas w ciągu 15 min w centrum naliczyłam ich około 50 (w tym z 20 na BiKeRach)! Chyba Białystok na prawdę zwariował na punkcie rowerów! I DOBRZE! Mówiłam Wam, że kocham moje miasto? :) 

P.S. Po więcej informacji na temat Białostockiej Komunikacji Rowerowej zapraszam na oficjalną stronę KLIKNIJ TUTAJ. Znajdziesz tu szczegółowe zasady wypożyczania rowerów, cennik, mapę stacji oraz informację jak zdać rower, gdy nie ma wolnej stacji ;)

E.

środa, 23 lipca 2014

Paznokcie tygodnia - żółte kwiatki

Dziś kolejna wariacja kwiatkowa, pewnie już się Wam znudziły. Następnym razem obiecuję wzorek bez kwiatków i bez kropek ;) Rzadko używam żółtego lakieru, kurzył się na półce więc stwierdziłam, że przyszła jego kolej. I powiem Wam, że ten jasny żółty z Max Factor jest okropny! Robi straszne smugi, bardzo ciężko je wyrównać. Wierzchnia warstwa wysycha szybko, przez co z każdym pociągnięciem pędzelka smugi robią się coraz gorsze. Ale przez kilka godzin lakier jest na tyle miękki, że powstają malownicze odciski palców/pościeli/kocich zębów. Inne kolory z tej firmy są okej, tylko ten 29 to jakiś bubel.





Te odciski zepsuły nieco efekt, ale widać ogólny zamysł wzorkowy. Co myślicie? 
M.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Postanowienie noworoczne nr 6

Pamiętacie wpis z postanowieniami noworocznymi? O ten KLIK? Spójrzcie na pozycję nr 6, dwa tygodnie temu ją odhaczyłam :) Przedstawiam Wam nowego domownika.


W moim domu zawsze były koty. Po wyprowadzce bardzo mi brakowało takiej kulki futra. Marzyła mi się czarna koteczka, chciałam ją nazwać Ciri. Wyszedł z tego czarny kocurek, który nazywa się Miron. Imię zaczerpnięte oczywiście z książki, na zdjęciach nawet widać z jakiej. Bo to taki czarny diabełek jest :)





Kotek ma dwa miesiące i jest baaardzo ruchliwy. Ciężko było zrobić mu zdjęcie. Bardzo lubi jeść, biegać jak wariat, ganiać reklamówkę i gryźć nasze stopy. A jak jest śpiący ssie moje uszy. Jednocześnie wtedy ciamka i mruczy. 







Chodzimy z narzeczonym podrapani, ale w mieszkaniu od razu zrobiło się inaczej :)
M.

sobota, 5 lipca 2014

Ulubieńcy czerwca

Mała ciekawostka dotycząca czerwca? Jego nazwa pochodzi od koloru czerwonego. W zamierzchłych czasach czerwony barwnik wyrabiano z małego, podobnego do kleszcza robaczka, który nosił nazwę Czerwiec Polski (dla lubiących łacinę Porphyrophora polonica). 
P.S. nie podglądajcie tego robaczka w necie, jest naprawdę ohydny :)

Czerwiec przemknął nam nim zdążyłyśmy się zorientować. Był to czas pierwszego miesiąca na siłowni, pilnowania nowej diety, brzydkiej pogody i deszczów niespokojnych, podróży, politycznych podsłuchów, Mistrzostw Świata i sromotnej porażki Hiszpanów (moich ulubieńców - Ewelina).

Stało się to już niejako tradycją, że co miesiąc dzielimy się z Wami naszymi ulubieńcami. Pierwotnie mieli to być ulubieńcy kosmetyczni, jednak powiedzmy sobie szczerze, nie każdy miesiąc przynosi nowe kosmetyczne smaczki, którymi warto się chwalić i które warto polecać. 

Ewelina:

Na moim pierwszym planie ląduje coś, bez czego nie mogę już żyć. Testuję to tak naprawdę od dobrych 2 miesięcy i zdążyłam się uzależnić. Wiem, że nie odkryję Ameryki ale chciałabym Wam napisać o suchym szamponie Batiste :)
Normalnie muszę myć włosy codziennie. Kiedy były krótkie nie widziałam w tym żadnego problemu, jednak teraz, gdy sięgają do łopatek codzienne mycie stało się bardzo uciążliwe. Rano nie mam czasu, wieczorem muszę położyć się spać z mokrą głową (włosy suszę naturalnie, bez suszarki). Dzięki Batiste pozbyłam się tego problemu, zmniejszając go o 50% :) Włosy mogę myć co drugi dzień! :) Wystarczy, że spryskam przedziałek, grzywkę oraz boki, wmasuję szampon (polecam użycie ręcznika, nie łapek) i mam świeże włosy w niecałą minutę! Włosy wytrzymują w świeżym stanie cały dzień.
Muszę się przyznać, że testowałam też dwa inne suche szampony TRESemme i SYOSS - dwie totalne pomyłki. Włosy tuż po nałożeniu szamponu są tłuste i wyglądają bardzo nieefektownie. Batiste ma konsystencję czegoś na zasadzie pudru, który wchłania brud i tłuszcz z włosów, natomiast te dwa powyższe miały konsystencję lekkiej pianki, która nie wchłaniała nic.

 
P.S. Od 3go do 16go lipca. Suche szampony Batiste w Biedronce w ramach akcji "lato w kosmetyczce". Batiste 200ml za 10.99 zł (normalnie około 15,00 zł)
Ten kto nie spróbował, a ma na to chęć, ma również okazję :)

Kolejnym ulubieńcem czerwca, jest coś z zupełnie innej półki - LIFE FESTIVAL OŚWIĘCIM. 

Źródło
Wprawdzie pojechaliśmy tylko na jeden dzień, na koncert Soundgarden, Luxtorpeda i Balkan Beat Box ale było to naprawdę świetne doświadczenie.
Samo "usytuowanie" festivalu jest dość hmm.. jakby to nazwać? kuszące? Nie zrozumcie mnie źle ale od bardzo dawna chciałam pojechać do Oświęcimia żeby zwiedzić Auschwitz i Birkenau. Uważam, że to miejsce, do którego powinien pojechać każdy człowiek aby móc wyciągnąć wnioski na przyszłość. Aby nie dopuścić do powtórzenia historii. NIGDY! 
Festiwal dał mi możliwość zaspokojenia przyjemnego z pożytecznym - kurde! znowu.. jakkolwiek to brzmi... sorry. Nie będę rozpisywała się o wizycie w obozie, nie dodam również żadnych zdjęć. 
Napiszę za to krótko o koncercie. Była to pierwsza wizyta Soundgarden w Polsce. Prawdziwi fani czekali ponad 10 lat na ten szczególny dzień - z jednym z takich fanów byliśmy na koncercie - buziaki Adaś ;) Warto również wspomnieć o fankach Chrisa Cornella, które z nadzieją czekały na to, aż Krzyś zdejmie koszulkę - obawiam się że ich mogło być znacznie więcej :)
Luxtorpeda jakoś nie podpasowała mi od samego początku, więc wątek pominę. Balkan Beat Box - jak dla mnie hit. Nie słucham bałkańskiej muzyki, szczerze powiem, że teraz kojarzy mi się wyłącznie z harmoszką i nowym image zespołu Piersi (będzie zabawa, będzie się działo) bleee. BBB zmieniło moje wyobrażenie o tym rodzaju muzyki. Świetne rytmy, wesoła muzyka, w życiu czegoś takiego nie słyszałam. TUTAJ znajdziecie małą próbkę, zobaczcie czy nie zwariowałam :) Poza tym ich muzyka idealnie nadaje się do biegania i ćwiczeń!
Zdjęcia z koncertu możecie podejrzeć TUTAJ.

Marta:

W tym miesiącu moi ulubieńcy są stricte kosmetyczni. Ze względu na alergię bardzo ograniczyłam makijaż. Czerwiec jest dla mnie najgorszym okresem, oczy mi łzawią i są czerwone. Cienie do powiek i kreska eyelinerem to kiepski pomysł. Ograniczałam się do tuszu i odrobiny cienia w wewnętrznym kąciku, żeby rozświetlić spojrzenie. Znalazłam do tego idealny cień.

Na żywo jest bardziej różowy



W słońcu

Na ustach najczęściej gościł błyszczyk Lip Tint nr 03 z Pierre Rene, kosztował ok. 10 zł. Fajnie nawilża i nieźle się trzyma. 



W czerwcu nie używałam podkładu, przerzuciłam się na krem BB. Zdecydowałam się na koreański, nawilżający krem z firmy Mizon. Kosztował 11,25 dolarów. Faktycznie nawilża, ma SPF25, nie zapycha, wyrównuje koloryt twarzy. Krycie ma słabe, ale dla mnie wystarczające. Próbowałam kremów BB z Garniera i Bielendy, ten jest o niebo lepszy.


Tu buzia bez kremu BB

Podczas nakładanie na twarz

Z kremem BB

I przypudrowany

E. i M.

wtorek, 1 lipca 2014

Miesiąc na siłowni - wrażenia

To już 4 tygodnie jak zaczęłyśmy swoją przygodę z siłownią. Myślę, że po takim czasie już można podzielić się z Wami garścią przemyśleń i spostrzeżeń. Żeby było łatwo ogarnąć temat i zebrać myśli, będzie w punktach :)

Źródło

 1. Bardzo, bardzo mi się podoba taka forma treningu. To zupełnie inny rodzaj wysiłku niż podczas treningów domowych. Mam wrażenie, że daję z siebie więcej, bardziej się skupiam na tym co robię. Po tym miesiącu mój zapał nie zmalał, na pewno dalej będę chodzić na siłownię.
2. Może w centymetrach, czy kilogramach nie widać dużej różnicy, ale ja w lustrze już widzę zmiany. To daje mi niesamowitą motywację. Spodnie zaczęły lecieć z tyłka, a za to biust się ciut powiększył. Narzeczony się śmieje, że to działanie rozpiętek :)
3.Wiem, że dużo dziewczyn wstydzi się zapisać na siłownię. Naprawdę, nie ma czego. Za każdym razem widzę na sali panie i dziewczyny o przeróżnych figurach i rozmiarach. Modny dresik i wypasione buty sportowe to też nie jest coś powszechnego. Ja chodzę zwykle w legginsach z Biedry, zwykłej koszulce, nie mam makijażu a włosy po prostu zaplatam, żeby nie przeszkadzały.
4. Nie należy bać się pytać. Ja za każdym razem, kiedy zaczynałam ćwiczyć na nowym sprzęcie, prosiłam o pomoc trenera. Trenerzy od tego są, żeby ich pytać, żadne pytanie nie jest uznane za głupie. Panowie z wielkimi bicepsami może i są nieco onieśmielający, ale za każdym razem udzielili mi pomocy i byli bardzo sympatyczni. Raz trafiłam na rehabilitanta, który pokazał mi też jak się rozciągać, zabrał na pustą salę do fitnessu, gdzie pokazał mi kilka ćwiczeń na moją wadę kolan. I przy okazji dowiedziałam się, że źle robię przysiady. 
5. Stali bywalcy machający wielkim żelastwem nie patrzą na mnie jak na ufo kiedy robię trening siłowy.
6. Podczas treningu mimowolnie obserwuję innych ludzi. Są panny, które mają mnóstwo makijażu na twarzy i jeszcze poprawiają go przed wyjściem na salę. Zgadnijcie jak wyglądają po godzinie na bieżni? Są panowie w klapkach i z beercepsem, którzy machają wielkimi hantlami, ale szerokim łukiem omijają sprzęt cardio. Jest też młodzież bardziej zainteresowana swoimi telefonami i słitfociami. 

Źródło


A Wy lubicie trenować na siłowni?
M.