niedziela, 28 czerwca 2015

Magazyn Ewy Chodakowskiej "Be active" - pierwsze wrażenie

O Ewie Chodakowskiej pisałyśmy już nie raz. Ćwiczyłam z nią dość długo, ale brak efektów sprawił, że zainteresowałam się innymi trenerami. Ale prawdą jest, że to dzięki Ewce ruszyłam tyłek i za to już zawsze będę jej wdzięczna. O ile kolejne jej płyty z treningami omijam obojętnie, to jej magazyn Be active mnie zaciekawił. Przy okazji zakupów wrzuciłam kolorową gazetkę do koszyka. W domu z ciekawością zaczęłam ją kartkować. 


Za 7,99 zł mamy 146 stron. Bałam się, że będzie to taki kolejny Shape, w którym ostatnio nie ma za bardzo co czytać, jest za to mnóstwo reklam. Ale powiem Wam, że się bardzo pozytywnie rozczarowałam.

Kilka słów od Ewy


A co mamy w środku? Naprawdę całkiem fajny magazyn poświęcony zdrowemu trybowi życia. Jest kilka naprawdę ciekawych artykułów (np. o błonniku, rozsądnym opalaniu, optymalnym planie treningowym), trochę mody sportowej (fajne buty i staniki sportowe), rozpisaną dietę 1500 kcal, baaardzo motywująca metamorfoza Kasi, garść fajnych przepisów (zielone koktajle i sorbet muszę wypróbować). Dzięki artykułowi o cellulicie znowu sięgnęłam po bańkę chińską. Bardzo zainteresował mnie artykuł o glutenie, będę bardziej zgłębiać temat. Jest też sporo o aktywności fizycznej, od techniki wykonywania przysiadu do treningów z Ewą. 

Spis treści
Be active to naprawdę całkiem fajny magazyn. Jest co poczytać, a artykuły są całkiem ciekawe. Na pewno kupię następny numer, mam nadzięję, że Ewa będzie trzymała poziom. A Wy miałyście w rękach jej gazetę? co o niej myślicie?
M.


poniedziałek, 22 czerwca 2015

Tajemnica pewnego lakieru Essie

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam lakiery do paznokci. Pewien odcień z firmy Essie "chodził" za mną od miesięcy. Mowa o pięknym, subtelnym odcieniu różu "Fiji". Tu macie kilka zdjęć KLIK. W końcu się skusiłam i przy okazji zakupów w pewnym sklepie internetowym wrzuciłam do koszyka wymarzony lakier i wyglądałam przesyłki. I.....srogo się zawiodłam. Już w buteleczce lakier wydawał mi się dziwnie ciemny, a na paznokciach wyszedł bardzo jaskrawy. Chyba moja karnacja podbiła jeszcze efekt. Rozczarowałam się bardzo, ale pomyślałam, że mam nauczkę, trzeba było pójść do Hebe i zobaczyć lakier na żywo. Widocznie zdjęcia w internetach są przekłamane. Tak myślałam do zeszłego tygodnia. Koleżanka z pracy, Gosia, miała na paznokciach piękny różowy lakier. Mój lakier. Fiji, ale w odcieniu znanym mi ze swatchy na blogach. Poprosiłam Gosię, żeby przyniosła mi swoją buteleczkę. Ta po lewej jest jej, po prawej moja.


Wiem, że buteleczki i pędzelki różnią się między sobą, inne produkuje się na rynek amerykański i europejski. Ale żeby różniły się też odcienie? Sklep, w którym kupiłam swój lakier jest wypróbowany i zaufany, mam z niego już kilka buteleczek Essie. Macie pomysł skąd ta różnica? 

Lakier Gosi

Mój lakier

Mniej więcej tak wyglądają obydwa kolory na paznokciu. Na zdjęciu kolory są ciut subtelniejsze, na żywo różnica jest jeszcze bardziej wyraźna.


Macie pomysł skąd ta różnica?
M.

wtorek, 16 czerwca 2015

Foltene Pharma Szampon wzmacniający przeciw wypadaniu włosów dla kobiet

Spieszę do Was z małą recenzją nowego szamponu, który wpadł w moje łapki. Dzięki firmie InfoPlus24 miałam szansę przetestować na własnej skórze (głowy) szampon Foltene Pharma Szampon wzmacniający przeciw wypadaniu włosów dla kobiet.
Wspominałam już pewnie nie jeden raz, że moje włosy potrafią być koszmarem. Im dłuższe tym ciężej utrzymać je w zdrowej kondycji. Oprócz tego, że szybko się przetłuszczają, łatwo się plączą i łamią, są jeszcze cienkie. Jak to się mówi: skaranie boskie :) 


Może najpierw kilka słów o samej firmie Foltene Pharma, bo przyznam się, że pierwszy raz o niej słyszałam:
Foltene Laboratories S.p.A. powstało jako część firmy Crinos Industria Farmacobiologica S.p.A., prywatnego właściciela Italian Pharmaceutical Industry założonej w 1944, zaangażowanej od tamtego czasu przede wszystkim w badania i odkrywanie aktywnych składników czerpiąc z naturalnych substancji do tworzenia u receptur i parafarmaceutycznych produktów. Obecnie jest częścią Gerolymatos Group of Companies.
Zajmuje się tworzeniem receptur i leków oraz para farmaceutykami i kosmetykami, m.in. kuracją przeciw wypadaniu włosów, z którą miałam szansę się zapoznać. 

Szampon wzmacniający przeciw wypadaniu włosów dla kobiet. Opinia producenta:

- ma właściwości regenerujące i rewitalizujące;
- wzmacnia włosy normalne i cienkie, przywraca naturalną równowagę skóry głowy;
- zawiera kompleks biominerałów, które mają działanie odżywcze i ochronne;
- dzięki systematycznemu używaniu włosy staną się mocniejsze, grubsze i lśniące.

Skład:
Nowy skład szamponu został wzbogacony w opatentowany wyciąg z alg morskich o nazwie Tricalgoxyl oraz odżywczy kompleks biominerałów.



Moja opinia:
Szampon ma miły, ziołowy zapach, który utrzymuje się na włosach do końca dnia. Dzięki temu, że ma gęstą konsystencję jest bardzo wydajny - butelka 200 ml starczyła na 1,5 miesiąca przy codziennym myciu włosów. Nie pieni się jak wiele drogeryjnych szamponów ale to chyba dzięki temu, że w składzie nie posiada szkodliwych substancji - SLES. Po użyciu włosy są miękkie i dobrze oczyszczone. Nie przesusza włosów i skóry głowy. Po użyciu włosy łatwo się rozczesują, kilka razy nie miałam czasu na odżywkę ale okazało się że szampon w połączeniu z TT świetnie daje sobie radę :)
Co najważniejsze, czy dzięki niemu moje włosy stały się silniejsze, grubsze, bardziej lśniące i nie wypadały? Na samym początku używania zauważyłam faktycznie, że mój kucyk jest dużo grubszy. Włosy stały się mocniejsze i grubsze, a wypadanie zmniejszyło się. Z czasem jednak przyzwyczaiły się do szamponu i efekt gdzieś się zapodział. Wzmożonego lśnienia włosów nie zauważyłam ale ze względu na to, że moje włosy są bezustannie lśniące :)


Wnioski:
Jest to produkt specjalistyczny, więc można go znaleźć głównie w aptekach, jego cena waha się w granicach 40 zł. Jest bardzo fajną alternatywą dla drogeryjnych kosmetyków. W szybkim czasie doprowadza włosy do ładu - wzmacnia, odżywia i na pewno hamuje łamanie się włosów. Jedna uwaga - myślę, że teraz byłabym troszkę mądrzejsza z używaniem go. W trakcie zrobiłabym małą przerwę, żeby włosy nie przyzwyczaiły się do jego dobroczynnego działania i dłużej utrzymywały efekt :)

Miałyście kiedyś kontakt z marką Foltene? Zauważyłam, że w ofercie jest jeszcze kilka innych szamponów/odżywek skoncentrowanych na pielęgnacji włosów z problemami.


E. 

niedziela, 14 czerwca 2015

Nadeszła wiekopomna chwila - porządki w lakierach

Pamiętacie mój zapał do porządków po przeczytaniu książki Minimalizm po polsku? Dla przypomnienia link do wpisu KLIK. Sukcesywnie zużywałam nagromadzone zapasy, zrobiłam kolejną czystkę w szafie (przy poprzedniej dałam niektórym ciuchom kolejną szansę, ale nadal ich nie założyłam, więc się pożegnaliśmy). W końcu przyszedł czas na lakiery do paznokci. Wszystkie dokładnie przejrzałam, sprawdziłam stan (czy nie zgęstniały, rozwarstwiły się) i podzieliłam na trzy kupki: 
  • lakiery, które ze mną zostają, 
  • lakiery do oddania
  • lakiery do wyrzucenia.
Na początki moja kolekcja lakierowa wyglądała tak:






Naliczyłam 61 buteleczek. Czyli w cholerę dużo. Kiedyś byli u nas w odwiedzinach koledzy męża. W końcu poszli jeden po drugim do łazienki, gdzie stoją wszystkie moje lakiery. Kiedy ten drugi wyszedł wywiązał się następujący dialog:
- Ty, widziałeś te wszystkie lakiery?
- Stary, zdjęcie im zrobiłem!
Po dokładnym przejrzeniu wszystkich buteleczek na półce zostało to:






Lakiery stare, rozwarstwione, zgęstniałe lub po prostu buble poszły do kosza.


Natomiast lakiery w dobrym stanie, ale nie używane od dawna rozdałam koleżankom z pracy. 





Cóż, jestem lakieromaniaczką. Próbuję z tym walczyć, ale nie zawsze mi się udaje. Szczególnie jak wychodzi nowa limitowanka z Essie. Trzymajcie za mnie kciuki.
M.

środa, 10 czerwca 2015

Woskowy zawrót głowy

W moim mieście otworzono firmowe stoisko z produktami Yankee Candle. Oczywiście, musiałam je odwiedzić. Mam teraz zapasy na całkiem długi czas :) Na zakupy wybrałam się głównie z myślą o nowym kominku. Kominek z Rossmanna okazał się do bani, był za niski przez co wosk szybko zaczynał śmierdzieć spalenizną, zamiast uwalniać olejki eteryczne. Nowym kominkiem jestem zachwycona, ta sama ilość wosku starcza na o wiele dłużej. No i jest ładniejszy :) Kilka wosków też kupiłam.





Kominek kosztował 46 zł. W porównaniu z tym z Rossmanna chyba 8 zł w promocji) to całkiem sporo, ale biorąc pod uwagę fakt, że woski stały się o wiele wydajniejsze, była to dobra inwestycja. Oczywiście do nowego kominka potrzebne były woski ;)


Te powędrowały do teściowej
Obok było stoisko z woskami innych firm, postanowiłam spróbować. Miałyście coś z Kringle Candle?


Mieliście któryś z tych wosków? A może chciałybyście przeczytać recenzję któregoś z nich?
M.


sobota, 6 czerwca 2015

Ulubieńcy maja 2015

Kolejny miesiąc za nami, a to oznacza post z ulubieńcami miesiąca. Wyjątkowo ulubieńcy będą bardzo kosmetyczni. Ciężko było ograniczyć się do 1-2 produktów, dlatego pojawią się wszystkie.

1. Kosmetyki
Marta: W tym miesiącu mam wyjątkowe problemy z cerą. Wiosna zawsze mi to robi, a na dodatek całkiem mocno się przeziębiłam, co też pogorszyło sytuację. Wybawieniem były te dwie maści:


Acne-derm już znacie z innych ulubieńców, więc nie będę się o niej już rozpisywać. Natomiast maść z witaminą A jest nowością w mojej kosmetyczce. I szczerze mówiąc nie wiem czemu tak późno ją kupiłam. Pojawiała się na moich ulubionych blogach i kanałach Youtube, ale jakoś nigdy nie trafiła w moje łapki. Jest to bardzo uniwersalny kosmetyk, a kosztuje ok. 3 zł. Maści używam do:
  • na wypryski, szybciej się goją,
  • na otarty chusteczkami nos,
  • na całą twarz, kiedy jest podrażniona lub przesuszona, również na poszczególne partie twarzy, kiedy pojawiają się suche skórki,
  • na suche skórki,
  • na nogi po depilacji.
Nadaje się też do pielęgnacji suchych stóp, pięt i łokci. W zimie na mrozy też się przyda.

W maju, za namową mamy, kupiłam naturalne mydło z nanosrebrem z firmy Vinsvin. Używam go do mycia twarzy i od czasu do czasu jako żel do higieny intymnej. Sprawdza się świetnie, a kosztuje jakieś 12 -13 zł. Srebro zawarte w mydle ma właściwości bakterio- i grzybobójcze, przyspiesza też proces gojenia. Słabo się pienie, ale tym nie należy się przejmować. Po umyciu mam wrażenie mocno oczyszczonej cery, ale bez uczucia wysuszenia czy ściągnięcia. 



Odkryłam też swój absolutnie ulubiony peeling do twarzy, a jest nim....korund. Dostałam malutką próbkę jako gratis do zakupów na ZSK. Dosypuję szczyptę korundu do mydełka z nanosrebrem i masuję tym twarz. Należy uważać z ilością, bo korund jest bardzo ostry, można się skrzywdzić. Efekty są super, ani jednej suchej skórki na twarzy, buzia promienna i rozjaśniona. I jest baaardzo wydajny.


Ostatnim moim ulubieńcem kosmetycznym jest żelowy eyeliner Rimmel. Mój eyeliner z L'Oreal okazał się do bani. Myślałam, że zużyję go do końca, ale nie dałam rady. To mój drugi eyeliner w żelu (poprzedni był z Inglota, nie polecam). Ten ma zdecydowanie lepszą konsystencję, nie kruszy się, nie rozmazuje, całkiem łatwo zrobić nim fajną, wyciągniętą kreskę. Nie mam też problemów ze zmyciem go z powieki. Dołączony pędzelek mi nie pasuje, używam Zoeva 315.



Ewelina: Dobrze, że Marty ulubieńcy są "kosmetykowi", bo mój maj upłynął pod zupełnie innym kątem :) 

Moim numerem jeden w maju była... przyroda! Zaczęło się od majówki, długich spacerów z psem, biegania czy weekendowych spacerów. Zima tak mocno dała mi się we znaki w tym roku, że jak wyszło pierwsze słońce, to byłam jak ogłupiała - jak narkoman na odwyku, jak alkoholik na głodzie... łapałam te słońce tak zachłannie, że wyglądałam jakbym przedawkowała witaminę D :)
Oto kilka zdjęć z moich wypadów:

Białowieża z żubrem w tle
Białowieża
Narwiański Park Narodowy
Narwiański Park Narodowy
Narwiański Park Narodowy i przepiękne bajkowe chmury
Mój ukochany Supraśl
Przyznam się że długo opierałam się modzie na buty New Balance ale trwało to tylko do momentu, kiedy założyłam je na nogi po raz pierwszy. Są idealnie wygodne i mięciutkie, a stopa w nich wygląda na mniejszą i szczuplejszą :) Mało tego, 2 dni temu odnowiła mi się kontuzja Achillesa (tak, tak przed długim weekendem!!!) i dzięki temu, że NB świetnie usztywniają staw skokowy dam radę chodzić tylko w nich.

New Balance 420
Kolejnym hitem mojego maja jest Invisi Bobble. Pamiętam jak Marta zachwalała te gumki do włosów ale przyznam się że tak mocno przywiązałam się do moich Twist Band, że ani mi się śniła ich zmiana. Do momentu, kiedy wszystkie twisty się porozciągały i musiałam zainwestować w nowe gumki... postanowiłam zaryzykować i kupić te kabelki do telefonów :) Gumki faktycznie nie wyrywają włosów, łatwo się je ściąga, mają fajne kolory i można w łatwy sposób je myć :) Nie spodziewałam się, że będą tak wygodne :)


A co ciekawego wpadło w Wasze łapki w maju?  
M. i E.