środa, 30 kwietnia 2014

Łomatkoboska, wygrałyśmy!

Dwa dni pod rząd zbierałam cztero i pięciolistne koniczyny. Mój plon możecie zobaczyć poniżej:



Jakby nie było, musiało to przynieść jakieś szczęśliwe wydarzenie ;) 
Na początku miesiąca Marta z Bloga Groszkowej zorganizowała świetny konkurs, gdzie nagrodą główną był nowy szablon! Wystarczyło tylko napisać dlaczego to my powinnyśmy go wygrać. Proste prawda? Żartuje... konkurencja była bardzo duża.

Ale się udało!!! Wygrałyśmy nowy szablon, który zrobi dla nas Marta :) Prace nad nim potrwają jakiś czas, ale myślę, że efekt przejdzie nasze najskrytsze marzenia :) Niedługo będziemy mogły powiedzieć "Bye bye stary, nudny szabloniku. Witaj nowy!". 


Czekajcie z niecierpliwością, tak samo jak my :)
E.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Indyjska zupa z czerwonej soczewicy

Nie wiem czy podzieliłyśmy się z Wami naszym zamiłowaniem do indyjskiej kultury? Marta i ja uwielbiamy Indie za kilka rzeczy: kino, muzykę, jedzenie, kolory i kulturę.
Moje uwielbienie objawia się nie tylko w oglądaniu dużej ilości bollywoodów i nuceniu pod nosem Chaiyya Chaiyya ale również w kucharzeniu :) Oto efekt:

Indyjska zupa z czerwonej soczewicy

Główna bohaterka

Potrzebne składniki:


Cebulę, marchewkę i ziemniaki (ja robię bez ziemniaków) pokroić w małą kostkę. Czosnek sprasować. 




W dużym garnku rozgrzać oliwę i wrzucić cebulę, czosnek oraz wszystkie przyprawy. Po 1-2 min. dodać marchew, ziemniaki i soczewicę - podsmażać przez minutkę. Następie zalać bulionem warzywnym. 
Gotować na średnim ogniu przez około 30 min. (aby marchew i ziemniaki były miękkie), następnie lekko zmiksować. 


Voilà! :)

Zdaję sobie sprawę, że zupka nie wygląda apetycznie ale sam zapach sprawia, że jesz ją oczami :) Do tego jest bardzo sycąca i rozgrzewająca. Idealnie nadaje się na zimne wieczory. Przyrządzenie jej zajmuje dosłownie minutkę i pewnie dlatego często gości na moim stole ;)

Dajcie znać, jeśli ktoś pokusi się o przyrządzenie jej w domu :) 

E.

środa, 23 kwietnia 2014

Odjazdowy Bibliotekarz zagości w Białymstoku

Jeśli myślicie, że bibliotekarze to głównie stare próchna zaczytane w zakurzonych książkach, to się grubo mylicie :) Chcemy Wam dziś pokazać akcję, która pomoże nam w zakopaniu tego stereotypu głęboko pod ziemią! Akcja nazywa się ODJAZDOWY BIBLIOTEKARZ.

Żródło

Kilka słów o niej: 
Odjazdowy Bibliotekarz to akcja, w której bibliotekarze, czytelnicy i miłośnicy książek oraz rowerów, przejeżdżając przez miasto lub okolicę, mogą przyjemnie i aktywnie spędzić wiosenne popołudnie w gronie osób o podobnych pasjach.

W 2013 roku zorganizowanych zostało ponad 200 lokalnych edycji, w których wzięło udział 8322 osób. W tym roku po raz pierwszy Odjazdowy Bibliotekarz zagości w Białymstoku. Stało się tak za sprawą trzech największych bibliotek w naszym mieście: Biblioteki Politechniki Białostockiej, Biblioteki Uniwersyteckiej oraz Książnicy Podlaskiej. Celem jest przejechanie kilku-kilkunastu kilometrów (kto ile da radę) w doborowym towarzystwie bibliotekarzy, czytelników oraz miłośników aktywnego trybu życia - po prostu nie ma nic lepszego :) 

Odjazdowy Bibliotekarz startuje 31 maja 2014 o godzinie 10:00

Trasa rozpocznie się na kampusie Politechniki Białostockiej (ul. Zwierzyniecka 16), następnie skierujemy się na Kleosin aby skończyć na "Zaścianku Podlaskim" czyli w Skrybiczach. 
Uczestnictwo jest bezpłatne, nie ma również limitu wieku, pedałujesz ile dasz radę :) 

Źródło
Wszyscy miłośnicy książek z Białegostoku i okolic jednoczcie się :) Wskakujemy na rowery (jeśli nie masz, to pożycz) i pedałujemy!

Jak już wspominałam, akcja jest dość duża, więc jeśli nie jesteś z naszych okolic, to nie masz czego żałować :) Od razu zamieszczam Odjazdową mapę, na której zaznaczone są wszystkie rajdy, które będą się odbywać w ramach akcji.
A jeśli zdarzyło się tak, że w Twojej okolicy nie ma rajdu, to jest to idealna okazja do zorganizowania takiego :) Nie musisz być bibliotekarzem żeby zgłosić się do zorganizowania akcji. Wystarczy, że w kwietniu zarejestrujesz swój rajd TU. Zachęcamy gorąco, takie akcje wspaniale integrują środowiska w mniejszych miejscowościach :)

Kto powiedział, że czytanie książek jest dla kanapowych leniuchów? Zdrowy tryb życia wkracza we wszystkie aspekty naszego żywota :) I nam to się bardzo podoba :) Już nie mogę się doczekać! Może na tą okazję wyszoruję mój rower, bo choć dopiero początek sezonu, a mój Rajdek już uwalony jak nieboskie stworzenie :)  

Jedzie ktoś z nami? Może się spotkamy? :)


P.S.
Więcej informacji znajdziecie na facebookowym profilu białostockiej akcji https://www.facebook.com/events/1400156310260132/ 

stronie głównej: http://bibliosfera.net/odjazdowy-bibliotekarz/?2014

oraz oficjalnym blogu akcji: http://blog.odjazdowybibliotekarz.pl/


czwartek, 17 kwietnia 2014

Urodziny bloga, więc Happy Birthday to us :)

Nim się obejrzałyśmy nasz blog skończył roczek!

Żródło


Tak jak roczne dziecko powoli stawiamy kroki ale idziemy naprzód :)
Urodziny są świetnym momentem na podsumowanie tego, co działo się przez ostatni rok. A działo się wiele :) Pewnie zwróciliście uwagę na to, że wpisy pojawiały się dość rzadko i że nie wszystkie cztery pisałyśmy. Mamy na głowie masę rzeczy: dwa śluby, "pracowe" zawieruchy, przeprowadzkę, kilka przebytych chorób, wiosenne przesilenie i wiele, wiele innych. Ale obiecujemy, że mimo wszystko weźmiemy się za siebie i zaczniemy bardziej pracować nad treścią i wyglądem bloga :)
Jedno jest pewne, ćwiczymy dalej (ślub - dodatkowa motywacja dla każdej z nas) tak, że pot leje się po tyłku i wyglądamy coraz lepiej :) Ulubieńcy miesiąca są również dowodem na to, że eksperymentujemy z kosmetykami i jedzeniem. Każda z nas na swój sposób próbuje opracować odpowiednią dietę, wybieramy z menu to, co jest dla nas najlepsze.

Także nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć sobie:

Żródło
Źródło

P.L.L.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Pomysł na lunchbox

Zawsze staram się przygotować sobie coś zdrowego do zjedzenia w pracy. Dzięki temu nie sięgam po niezdrowe przekąski i nie wracam do domu wściekle głodna. A kiedy brakuje czasu lub chęci do stania przy garach robię sobie sałatkę z tuńczykiem, porcję na 2 dni. Ze skomplikowanych czynności trzeba tylko pokroić paprykę i ugotować jajka.


 Składniki:
mix sałat (nie trzeba myć i kroić)
czerwona papryka
kukurydza
tuńczyk w sosie własnym
jajka (u mnie trzy)


A proporcje? Na oko. Można tu wrzucić wszystkie warzywa na jakie macie ochotę, ja najbardziej lubię tak. Na początku był tu też ogórek, ale przez zawartą w nim wodę sałatka robiła się rozciapciana. Robienie całości zajmuje mi jakieś 10 minut. A Wy macie jakieś pomysły na zdrowy lunchbox?
M.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Pokonałam zastój z Cassey Ho!

Jak pewnie wiecie jestem fanką ćwiczeń Jillian Michaels. Na bazie ulubionych treningów stworzyłam swój własny program i zawzięcie go ćwiczyłam. No i w końcu dopadł mnie zastój. Dlatego zaczęłam szukać czegoś nowego. Najpierw był to kanał XHit Daily. Znalazłam tam kilka całkiem niezłych filmików, ale jakoś zachwytów nie było. Następnym wyborem był kanał Blogilates. I tu zostałam na dłużej, kto czytał posta o ulubieńcach lutego ten już o tym wie. O ile w lutym zdarzało mi się ćwiczyć z innymi trenerami, to w marcu była ze mną tylko Cassey, tak w ramach eksperymentu. Na początku miesiąca zmierzyłam się (w końcu kupiłam centymetr krawiecki) i z niecierpliwością czekałam na wyniki. I w końcu jest, upragniony spadek! Nie jest jakiś powalający, ale mnie cieszy każdy milimetr.
Pod biustem -1 cm
Talia -1 cm
Brzuch -2 cm
Za to w tyłeczku 1 cm mi przybył, ale tym się nie martwię, chcę żeby się ładnie podniósł i ujędrnił.
Źródło
A jak ćwiczyłam? 3 razy w tygodniu trening HIIT, również autorstwa Cassey, a w pozostałe dni inne jej treningi, tak 3-4 filmiki na jeden workout. Oczywiście, pamiętałam o regeneracji. HIIT znacznie poprawił moją kondycję, mam zamiar wypróbować kilka innych programów. Teraz mam zamiar popracować nad dietą i mam nadzieję, że efekty będą jeszcze lepsze.

Co mi się podoba w treningach Blogilates:
1. Różnorodność. Filmików jest mnóstwo, można przez wiele tygodni ćwiczyć codziennie coś innego, więc nie ma miejsca na nudę. Fajne są serie, np. On fire czy 5 best moves... Poza tym Cassey ma też filmiki o zdrowym odżywianiu, podaje sporo przepisów. Polecam też zajrzeć na jej stronę KLIK. Po zalogowaniu się na stronie co miesiąc będziemy otrzymywali hasło do ściągnięcia miesięcznego planu treningowego autorstwa Cassey.
2. Prowadząca. Uwielbiam Cassey! Jej energię, entuzjazm, sposób w jaki mnie motywuje. Nie czaruje, że 10-minutowy program na brzuch sprawi, że będę wyglądała jak modelka. Powtarza, że to jak wyglądamy to 30% ćwiczeń i 70% diety. I każe pamiętać o cardio. W międzyczasie pokaże nowy lakier do paznokci , albo pozachwyca się nową piosenką Taylor Swift.
3. Profesjonalne przygotowanie filmików. Dobre światło, dźwięk, ładne wnętrza, odpowiedni montaż. Pamiętam jak się wkurzyłam podczas jakiegoś filmiku XHIT. Rebecca ćwiczyła na dachu bez pozwolenia właściciela, który przyszedł ją stamtąd wyrzucić. I zamiast ten fragment wyciąć puścili cała kłótnię. A ja w środku treningu leżę bezczynnie na macie i stygnę.
4. Sprzęt. Zawsze na początku filmiku jej zaznaczone czy będę potrzebowała jakiegoś sprzętu, nie muszę w środku pauzować i lecieć po hantle. Nie każdy trener o tym pamięta.
5. Stopnie zaawansowania. Cassey zawsze pokazuje modyfikacje dla bardziej i mniej zaawansowanych, zwraca przy tym dużą uwagę na technikę wykonywanych ćwiczeń.

I mała motywacja - Cassey:
Źródło
 
Źródło

I kilka metamorfoz z jej strony:

Źródło



Źródło
Źródło

A Wy ćwiczyłyście kiedyś z Cassey?
M.

piątek, 4 kwietnia 2014

Ulubieńcy marca

Ulubieńcy Eweliny
Ten miesiąc to dla mnie przede wszystkim walka z moimi włosami. Odbudowa po zimie i batalia o to aby się nie plątały.
Woda ułatwiająca rozczesywanie włosów - Yves Rocher 
Przyznam się Wam, że nie mam najlepszej opinii o tej kosmetycznej sieciówce – ich "naturalny" szampon doszczętnie wypłukał kolor z moich włosów :) Toteż pewnie nie kupiłabym tej wody, gdyby nie Anwen – kilka tygodni temu polecała u siebie ten specyfik, jako naprawdę fajny. No cóż... pomyślałam, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Kupiłam, nawet kartę tam założyłam :) 

 Plusy:
+ dobrze rozczesuje włosy;
+ świetnie pachnie;
+ jest taniusieńki – ok 9,00 zł;
+ nie ma problemu z dostępnością;
 Minusy:
- musi troszkę "poleżeć" na głowie nim zacznie działać;
 Opis producenta:
Woda ułatwiająca rozczesywanie włosów z wyciągiem z kwiatów lipy to kosmetyk dyscyplinujący szczególnie do włosów długich, który sprawia, że włosy łatwiej się rozczesują, są bardziej podatne na układanie, miękkie, lekkie i lśniące. Kosmetyk wykorzystuje nawilżające i zmiękczające właściwości wyciągu z kwiatu lipy. Woda może być stosowana zarówno na mokre, jak i na suche włosy, nawet wielokrotnie w ciągu dnia - przed każdym szczotkowaniem włosów. Kosmetyk pozostawia na włosach piękny kwiatowy zapach z akordami lipy i kwiatu pomarańczy. Produkt nie zawiera parabenów ani silikonów. 

Kolejną bombą jaką mam dla Was jest seria produktór Dermedic Normacne. Ja mam żel antybakteryjny i tonik. 


ANTYBAKTERYJNY ŻEL DO MYCIA
Składniki aktywne:
Zincidone, Ekstrakt z zielonej herbaty, Chlorofil
·      Działa antybakteryjnie
·      Skutecznie usuwa wszelkie zanieczyszczenia, nie powodując podrażnień
·      Reguluje pracę gruczołów łojowych, zapobiegając tworzeniu nowych zmian trądzikowych
·      Ma właściwości antyseptyczne (zapobiegające zakażeniom)
·      Regularnie stosowany przywraca skórze zdrowy wygląd
·      Nie pozostawia uczucia ściągnięcia
·      Nie zawiera alkoholu
·      Hypoalergiczny

REGULUJĄCY TONIK ANTYBAKTERYJNY
Składniki aktywne:
Kwas salicylowy, Sok z brzozy, AC.NET, Gliceryna
·      Działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie
·      Przyspiesza odnowę komórek naskórka, poprawia koloryt i strukturę skóry, redukując widoczność przebarwień
·      Łagodzi miejscowe stany zapalne skóry
·      Zwalcza nadmierny łojotok, reguluje wzrost komórek oraz zmniejsza nadmierne rogowacenie skóry
·      Wpływa kojąco na podrażnienia
·      Nie wysusza skóry
·      Bez alkoholu
·      Hypoalergiczny
 Najpierw kupiłam sam żel ale skuszona świetnym działaniem szubko dokupiłam również tonik :)
W połączeniu z żelem tworzą świetny duet przygotowujący skórę pod leczenie :)
 Plusy żelu:
+ dokładnie oczyszcza;
+ nie ściąga skóry;
+ nie szczypie w oczy;
+ przyjemnie pachnie;
+ dobrze się pieni;
+ jest bardzo wydajny;
 Plusy toniku:
+ dokładnie oczyszcza;
+ ma łagodny zapach;
+ dobrze zmywa resztki makijażu;
 Minusy żelu i toniku:
- dość drogi – około 28 zł
- dostępny tylko w aptekach

Wróćmy do włosów :) Będąc w Sinsay nie uwierzyłam własnym oczom! Na stojaczku z akcesoriami wisiały sobie spokojnie GUMKI TWISTBANDS. Zszokowana pytam Panią ekspediętkę – "łał widzę, że macie gumki twistbands?!" Pani nie zjażyła o co mi chodzi, więc pokazałam jej z prośbą o doliczenie 2 opakowań do mojego rachunku. Na co miła Pani powiedziała mi, że to nie są gumki tylko UWAGA! BRANSOLETKI NA RĘKĘ! I że one wszystkie je tak noszą! Zbierałam koparę z podłogi :) Pokazałam więc Pani informację na metce, że to ozdoba do włosów :)
Gumki są mięciutkie i delikatne. Nie szarpią i wyrywają włosów. Mają piękne kolory.
Minusem na pewno jest ich dostępność, choć mam nadzieję, że w Sinsay pobędą jeszcze długo :) 



Ulubieńcy Marty
1. Olejek na porost włosów Khadi
Kosztował mnie 58 zł, ale było warto. Porost włosów wyraźnie przyspieszył, czupryna pieknie błyszczy i wygląda zdrowo. Bardzo zależy mi na szybkim wzroście włosa. Już dość dawno dałam się namówić fryzjerowi na ciemniejszy odcień brązu niż zwykle i oczywiście kolor wyszedł o wiele ciemniejszy niż w założeniu. Dostałam nawet ksywę Morticia Addams. Dlatego chcę jak najszybciej odhodować włosy i obciąć te ciemne. Idzie mi całkiem nieźle, w tej chwili mam bardzo ładne odwrócone ombre ;P Poniżej skład olejku:
- olej sezamowy - wnika w głąb włosa, odżywiając go od cebulek aż po końce,
- olej kokosowy - odżywia włosy,
- olej rycynowy - przyspiesza wzrost włosów,
- amla - nadaje włosom blask, wzmacnia, ochrania przed infekcjami skóry, usuwa łupież, przyśpiesza wzrost, zapobiega przedwczesnemu siwieniu i wypadaniu,
- bala - wzmacnia włosy oraz nadaje im witalność,
- olej z wyciągiem z rozmarynu - posiada silne właściwości odkażające, zapobiega powstawaniu infekcji skóry głowy oraz powstawaniu łupieżu,
- bhringaraj - działa odżywczo na skórę głowy; zapobiega wypadaniu włosów, łysieniu i siwieniu włosów oraz rozdwajaniu się końcówek; sprawia, że włosy są miękkie oraz podatne na układanie,
- brahmi - nadaje sprężystość,
- olej z nasion marchwi - odżywia włosy.

To naprawdę jeden z najlepszych olejków jakie testowałam. Zapach jest dość intensywny, ale na pewno nie tak jak w przypadku olejku Sesa. I jest bardzo wydajny, ubytek widoczny na zdjęciu to jakieś 6-7 użyć, a włosy mam do połowy pleców.

2. Trening HIIT
W tym miesiącu starałam się 2-3 razy w tygodniu wykonać trening interwałowy, o którym pisałam TU. Zanim wykonałam pełne 3 rundy minęły 2 tygodnie, ale czuję, że forma z okresu kiedy biegałam wróciła. Jestem dumna z moich 3 rund burpees. A trening? 25 minut po których spływam potem i leżę na dywanie padnięta, ale uśmiecham się szeroko. I jakoś najlepiej mi się to ćwiczy przy hitach bollywoodzkich.
E. i M.