czwartek, 1 maja 2014

Wyznania kosmetykoholiczki - pędzle cz. 1

Cześć, mam na imię Marta i jestem kosmetykoholiczką. Moje uzależnienie ciągle powiększa moje zasoby, więc pomyślałam, że to dobry temat na bloga. Na pierwszy ogień idą pędzle, ostatnio kupiłam kilka nowych i ciągle się nimi zachwycam.

Pamiętam czasy, kiedy do wykonania makijażu wystarczył mi składany pędzel do pudru i aplikatory z gąbeczką. Wtedy mój makijaż ograniczał się do podkładu/pudru (za ciemnego), czarnej kredki napacianej na dolną linię wodną i tuszu. Cienie były od wielkiego dzwonu. Potem zaczęłam oglądać filmiki urodowe i tutoriale makijażowe na Youtube i zapragnęłam posiąść umiejętność wykonywania ładnego, estetycznego makijażu. A do tego były mi potrzebne pędzle. Mój pierwszy pędzel do cieni kupiłam w Inglocie, mam go do dziś (pojawi się w drugiej części). Kolejnym zakupem był pędzel do różu, ale był nietrafiony. Dlatego stwierdziłam, że trochę żal wydawać w Inglocie czy Sephorze niemałą kasę w ciemno i zamówiłam sobie na Allegro zestaw pędzli z Lancrone. Wydałam na nie ok. 50 zł i był to bardzo dobry pomysł. Nauczyłam się używać pędzli, doszłam metodą prób i błędów, które są dla mnie przydatne, a których zakup można sobie zupełnie darować. Niektóre służą mi do dziś (zestaw ma jakieś 4 lata z hakiem), inne wymieniłam na nowsze modele. Dziś pokażę Wam właśnie ten zestaw oraz pozostałe pędzle do twarzy. Pędzle do oczu pojawią się w kolejnym wpisie.


W komplecie było 19 pędzli. Na zdjęciu brakuje pędzla do pudru, umarł dawno temu. 

Od lewej:
- wachlarz: używam go do strzepywania osypanych cieni lub nadmiaru pudru, raczej gdy maluję kogoś innego niż siebie,
- skośny pędzel do różu: źle wyprofilowany, nie nadaje się do użytku,
- pędzel do różu: używałam go całkiem długo, nie wytrzymał, włosie się zepsuło.

Od lewej:
- aplikator gąbeczkowy: używam jak się maznę tuszem do rzęs, ściera go nie naruszając cienia,
- grzebyk do brwi i rzęs: mogę żyć bez niego, chociaż przydawał się jak używałam żelu do brwi z Dalii,
- spiralka do rzęs: nie używam,
- pędzelek do usta: świetnie mi się nim malowało...brwi.

Od lewej:
- pędzel skośny do cieni: nie używam,
- pędzelek do eyelinera: badziewny ździebko,
- mini pędzelek do cieni: używałam do wewnętrznego kącika, ale nie jest najlepszy,
- kulka do rozcierania: nie lubię tym rozcierać, ale świetny do przypudrowania korektora pod oczami.

Od lewej:
- mały pędzelek do cieni: bardzo go lubię i nie porzucę, precyzyjny, nadaje się zarówno do nakładania cieni jak i do rozcierania, lubię rozcierać nim kreskę,
- dwa kolejne pędzle się praktycznie od siebie nie różnią, jeden w założeniu jest do korektora, ale używam ich do nakładania jednego koloru na całą powiekę,
- koci języczek większy: bardzo dobry do nakładania cieni,
- koci języczek mniejszy: j. w.
- pędzelek do smoky eyes: do tego za twardy, dobry do cieniowania dolnej powieki,
- skośny pędzel do brwi lub eyelinera: używałam do tego drugiego dosyć długo, ale jak teraz mam porównanie do innego pędzla to Lancrone jest taki sobie.


A teraz "nowsze modele" zakupione po testach zestawu Lancrone. Przepraszam za zdjęcia, nie wiem czemu wyszły takie niebieskie. Ciągle uczę się nowego aparatu. Zdjęcia robiłam na kartce w kratkę żeby łatwiej było oszacować wielkość pędzle i długość włosia.

Hakuro H55, koszt ok. 40 zł
Bardzo dobry pędzel do pudru z włosia syntetycznego. Jestem z niego bardzo zadowolona, nie mam ochoty szukać czegoś innego.

Hakuro H56, koszt ok. 44 zł
Według producenta jest to pędzel do pudru, ale ja używam go do różu i dla mnie spisuje się świetnie. Włosie syntetyczne.

Hakuro H52, koszt ok. 35 zł
Pędzel do podkładu, zarówno płynnego jak i mineralnego. Bardzo fajny kształt kulki, zbity a jednocześnie miękki. Bałam się, że będzie ciężko go domyć, ale nie mam większych problemów. Używam do podkładu mineralnego oraz do rozcierania różu czy bronzera, jeśli z którymś przesadzę.

Hakuro H14, koszt ok. 33 zł
Pędzel zarówno do konturowania jak i do różu, chociaż ja zdecydowanie wolę go do konturowania. Wystarczy nabrać odrobinę bronzera na sam czubek pędzla i mam pewność, że się nie skrzywdzę.

Real Techniques, koszt ok. 43 zł
Pędzel do wykończenia makijażu. Ja używam go do nakładania podkładu i jest po prostu genialny! Zawsze wolałam robić to palcami, ale ten pędzel przekonał mnie do siebie już po pierwszej próbie (taki plus posiadania koleżanek kosmetykoholiczek: wymieniamy się nowościami do testowania). Wystarczy niewielka ilość podkładu, pędzel nie zostawia żadnych smug czy plam, nakłada kosmetyk idealnie cienką warstwą. Kocham go.


Zoeva 110, koszt ok. 40zł
Pędzel do konturowania, baaardzo go lubię, zresztą widzieliście go w ulubieńcach. Włosie jest mięciutkie (taklon), świetnie wyprofilowane. Naprawdę bardzo dobry pędzel.

Inglot 3P, koszt ok. 37 zł
Jeden z moich pierwszych pędzli, kupiony jeszcze przed zestawem z Lancrone. Niestety, okazało się, że nie lubię używać ściętego pędzla do nakładania różu. Po prostu mi nie wychodzi. Ale jest bardzo dobry do nakładania rozświetlacza. I ze wszystkich moich pędzli najlepiej się go myje.

A tak moje skarby wyglądają razem:
Macie jakichś swoich faworytów? Podzielcie się nimi w komentarzach, ciągle szukam nowych perełek, w końcu jestem nałogowcem.
M.

6 komentarzy:

  1. Ja ostatnio zakochałam sie w pędzlach maestro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno zakupiłam mój pierwszy pędzel z tej firmy, pojawi się w drugiej części.

      Usuń
  2. Mój faworyt? Hakuro do podkładu ;) Generalnie rozmyślam nad zakupem nowych pędzli do makijażu oka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędzle do oczu będą w drugiej części, może znajdziesz coś fajnego dla siebie.

      Usuń