niedziela, 11 stycznia 2015

Książka "Minimalizm po polsku"

Jakiś czas temu przez wiele blogów przewinęła się recenzja książki Anny Mularczyk-Meyer "Minimalizm po polsku". Zachęcona tymi recenzjami kupiłam książkę, widać ją na stosiku do przeczytania KLIK. Ten wpis nie będzie kolejną recenzją, macie ich mnóstwo w sieci. Chciałam się podzielić z Wami, co dała mi lektura tej książki.



Mam tendencję do kupowania za dużo, szczególnie jeśli chodzi o kosmetyki oraz materiały do rękodzieła. Grzebanie w ciucholandach też nie przyczynia się do zmniejszenia ilości części garderoby w szafie. Książek też kupuję dużo, ale tu nie czuję ani trochę wyrzutów sumienia ;) Co jakiś czas dawałam sobie bana na kupowanie np. szminek lub lakierów do paznokci, jednak na dłuższą metę nie powstrzymywało mnie to od zakupów.

Za sprawą książki zaczęłam porządkować swoje otoczenie i z lekka się przeraziłam, szczególnie ilością kosmetyków kolorowych, po które nie sięgnęłam od dłuższego czasu. Tak zaczęły się czystki! Na pierwszy ogień poszły kosmetyki:
  • przejrzałam dokładnie swoje zbiory, wyrzuciłam wszystko co stare i co okazało się totalnym bublem (było tego trochę!),
  • mocno zredukowałam ilość cieni do powiek: paleta Sleek, 8 wkładów Inglot, 4 cienie L'oreal powędrowały do mojej siostry, zastanawiam się nad jeszcze jednym Sleekiem,
  • 6 szminek oddałam mamie i siostrze,
  • 4 róże i kilka innych kosmetyków czekają na oddanie,
  • tusz powędrował do mamy.
Wzięłam się też za swoją szafę, wyczyściłam ze zniszczonych rzeczy (te na śmietnik) i z nienoszonych (te w torbę i do mamy, nosimy podobny rozmiar). W szafie zrobiło się luźniej i przynajmniej widzę co w niej mam. Muszę jeszcze zrobić czystkę w rzeczach zostawionych u rodziców. 

Do zrobienia zostało:
  • zmniejszyć ilość lakierów do paznokci (w tej chwili mam ich ok. 50),
  • zużyć zalegające kosmetyki do włosów,
  • zużyć kosmetyki do kąpieli,
  • porządki w dokumentach
  • zmusić męża do odgruzowania pewnej szafki,
  • przejrzeć biżuterię
  • przejrzeć akcesoria do włosów,
  • posprzątać komodę "rękodzielniczą". 

Asystent fotografa

Kilka postanowień na przyszłość:
  • nie robić zapasów kosmetycznych, kiedy mam już zapasy; dwa podkłady, krem bb i krem cc to naprawdę wystarczająca ilość mazideł dotwarzowych,
  • zrobić przynajmniej dwie szkatułki zanim znowu zamówię coś do decoupage'u,
  • stworzyć listę ubrań, których brakuje w mojej szafie, mają to być ciuchy dobre gatunkowo, dopasowane do mojej sylwetki, które będę mogła łączyć w eleganckie zestawy; na razie moja szafa to dość przypadkowy zbiór ubrań.
Cieszę się, że sięgnęłam po "Minimalizm po polsku". A jeszcze bardziej cieszę się z tego, że jeszcze przed dokończeniem czytania wzięłam się za porządki. Nie była to kolejna książeczka, którą odłożyłam na półkę ze słowami "Kiedyś się za to zabiorę".

Zachęciłam kogoś do czytania?
M.
 


6 komentarzy:

  1. Zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam nie raz o tej książce, ale jakoś nie wpadła w moje ręce. A teraz mnie zachęciłaś, bo ja mam skłonności do gromadzenia, zwłaszcza kosmetyków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, znam to :) Jeszcze sie nie wzięłam za swoje lakiery do paznokci.

      Usuń
  3. Oj kosmetyków to mam dużo za dużo (niedawno pokazałam na blogu te pielęgnacyjne - zapraszam). W kolorówce dosyć systematycznie robię przegląd i co mi się znudziło czy nie do końca pasuje leci na allegro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka fajna tak jak Leo Babauty. Dla początkujących minimalistów naprawdę super pozycja. Potem już ta wiedza pozostaje więc to co tam jest w książce jest oczywiste.
    Zrobiłaś rzetelną listę postanowień i zasad.
    A decoupage też się zajmowałam. Bardzo fajne rzeczy można wyczarować.
    Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń