środa, 3 lipca 2013

Jillian Michaels „Opanuj swój metabolizm” – recenzja


Żródło
Jak wiecie z poprzednich postów przez kilka miesięcy ćwiczyłam z programami Jillian Michaels. Dlatego też sięgnęłam po jej książkę „Opanuj swój metabolizm”, bo jak wiadomo samymi ćwiczeniami nie osiągnie się wymarzonej sylwetki. Bez dietki się nie obejdzie.
Opis wydawnictwa jest następujący: KLIK

Dodatkowym motywatorem do zakupu i przeczytania tej książki był fakt, że jest tam sporo o hormonach. Sama od kilku lat leczę się na tarczycę i bardzo mnie ten temat zainteresował.

Książka podzielona jest na 3 części. We wstępie Jillian opisał rolę hormonów w procesie tycia i odchudzania, to takie krótkie wprowadzenie do treści książki. W pierwszej części temat jest rozwinięty. Na początku Jill opisuje swoją historię: w wieku 12 lat przy 152 cm wzrostu ważyła ok. 80 kg. Jej mama postanowiła zapisać córkę na karate. I to było objawienie. W wieku 17lat Jillian została licencjonowanym instruktorem fitness. Nie będę przytaczać całej historii jej życia. Zaznaczę jeszcze, że ciągle borykała się z dietami i katowała ciężkimi treningami i nie była zadowolona z efektów. Przed trzydziestką znalazła winowajcę: niedoczynność tarczycy. To właśnie wtedy zaczęła szukać informacji o wpływie hormonów na proces odchudzania, czego efektem jest ta książka. Dalej w tej części możemy przeczytać jak powstaje tkanka tłuszczowa, czym właściwie jest metabolizm i jaki wpływ ma na niego gospodarka hormonalna. Opisane są następujące hormony: insulina, hormony tarczycy, estrogen i progesteron, testosteron, DHEA i kortyzol, adrenalina i noradrenalina, hormon wzrostu, leptyna i grelina. Potem omówione są wszystkie czynniki zakłócające gospodarkę hormonalną. W drugiej części przedstawiony jest plan diety w skrócie określony jako usuwaj/włączaj/równoważ. Oznacza to usunięcie z diety antyodżywczych substancji, które aktywują hormony odpowiedzialne za magazynowanie tłuszczu, włączenie do jadłospisu substancji pobudzających hormony spalające tłuszcz oraz zrównoważenie kwestii por posiłków, ilości jedzenia i sposobu łączenia pokarmów w celu pobudzenia metabolizmu. Część trzecia pomaga ten cały plan wprowadzić w życie. Jillian radzi jak usunąć toksyny z naszego otoczenia (czasami aż do przesady), proponuje jadłospis na 2 tygodnie wraz z przepisami (z tyłu książki jest nawet gotowa lista zakupów). Przedstawia też programy leczenia następujących zaburzeń hormonalnych: PMS (już nie będzie wymówek ;-P), niedoczynność tarczycy, zespół metaboliczny, zespół policystycznych jajników, menopauza i andropauza.

Książkę czyta się przyjemnie. Jillian prostym językiem objaśnia wszelkie kwestie związane z hormonami, procesem odchudzania i przejściem na zdrowy tryb życia. Hormony mają naprawdę duży wpływ na naszą wagę, wiem coś o tym. Skoro można im pomóc, to czemu by nie spróbować? W książce podoba mi się też to, ze Jillian podaje przykłady z własnego życia, nie są to suche naukowe fakty. Moim zdaniem do niektórych kwestii podchodzi zbyt rygorystycznie, ale przecież nie muszę się stosować do wszystkiego. Książka zawiera też sporo przydatnych tabelek, które w prosty sposób obrazują różne zależności opisane w książce. Ogólnie z czystym sercem mogę polecić tą książkę każdemu, kto chce dowiedzieć się więcej o zdrowym odżywianiu, ale również osobom, które mają problemy ze schudnięciem pomimo przejścia na dietę. No i oczywiście wszystkim tym, którzy cierpią na zaburzenia hormonalne. Może i Jillian Ameryki w niej nie odkrywa, ale można sobie przynajmniej usystematyzować wiedzę.
M.

2 komentarze:

  1. Super,szkoda, że do gwiazdki daleko: poprosiłabym na prezent!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń