Żródło |
Jak wiecie z poprzednich postów przez kilka miesięcy
ćwiczyłam z programami Jillian Michaels. Dlatego też sięgnęłam po jej książkę
„Opanuj swój metabolizm”, bo jak wiadomo samymi ćwiczeniami nie osiągnie się
wymarzonej sylwetki. Bez dietki się nie obejdzie.
Opis wydawnictwa jest następujący: KLIK
Dodatkowym motywatorem do zakupu i przeczytania tej książki
był fakt, że jest tam sporo o hormonach. Sama od kilku lat leczę się na
tarczycę i bardzo mnie ten temat zainteresował.
Książka podzielona jest na 3 części. We wstępie Jillian
opisał rolę hormonów w procesie tycia i odchudzania, to takie krótkie
wprowadzenie do treści książki. W pierwszej części temat jest rozwinięty. Na
początku Jill opisuje swoją historię: w wieku 12 lat przy 152 cm wzrostu ważyła ok. 80 kg . Jej mama postanowiła
zapisać córkę na karate. I to było objawienie. W wieku 17lat Jillian została
licencjonowanym instruktorem fitness. Nie będę przytaczać całej historii jej
życia. Zaznaczę jeszcze, że ciągle borykała się z dietami i katowała ciężkimi
treningami i nie była zadowolona z efektów. Przed trzydziestką znalazła
winowajcę: niedoczynność tarczycy. To właśnie wtedy zaczęła szukać informacji o
wpływie hormonów na proces odchudzania, czego efektem jest ta książka. Dalej w
tej części możemy przeczytać jak powstaje tkanka tłuszczowa, czym właściwie
jest metabolizm i jaki wpływ ma na niego gospodarka hormonalna. Opisane są
następujące hormony: insulina, hormony tarczycy, estrogen i progesteron,
testosteron, DHEA i kortyzol, adrenalina i noradrenalina, hormon wzrostu,
leptyna i grelina. Potem omówione są wszystkie czynniki zakłócające gospodarkę
hormonalną. W drugiej części przedstawiony jest plan diety w skrócie określony
jako usuwaj/włączaj/równoważ. Oznacza to usunięcie z diety antyodżywczych
substancji, które aktywują hormony odpowiedzialne za magazynowanie tłuszczu,
włączenie do jadłospisu substancji pobudzających hormony spalające tłuszcz oraz
zrównoważenie kwestii por posiłków, ilości jedzenia i sposobu łączenia pokarmów
w celu pobudzenia metabolizmu. Część trzecia pomaga ten cały plan wprowadzić w
życie. Jillian radzi jak usunąć toksyny z naszego otoczenia (czasami aż do
przesady), proponuje jadłospis na 2 tygodnie wraz z przepisami (z tyłu książki
jest nawet gotowa lista zakupów). Przedstawia też programy leczenia
następujących zaburzeń hormonalnych: PMS (już nie będzie wymówek ;-P),
niedoczynność tarczycy, zespół metaboliczny, zespół policystycznych jajników,
menopauza i andropauza.
Książkę czyta się przyjemnie. Jillian prostym językiem
objaśnia wszelkie kwestie związane z hormonami, procesem odchudzania i
przejściem na zdrowy tryb życia. Hormony mają naprawdę duży wpływ na naszą wagę,
wiem coś o tym. Skoro można im pomóc, to czemu by nie spróbować? W książce
podoba mi się też to, ze Jillian podaje przykłady z własnego życia, nie są to
suche naukowe fakty. Moim zdaniem do niektórych kwestii podchodzi zbyt rygorystycznie,
ale przecież nie muszę się stosować do wszystkiego. Książka zawiera też sporo
przydatnych tabelek, które w prosty sposób obrazują różne zależności opisane w
książce. Ogólnie z czystym sercem mogę polecić tą książkę każdemu, kto chce
dowiedzieć się więcej o zdrowym odżywianiu, ale również osobom, które mają
problemy ze schudnięciem pomimo przejścia na dietę. No i oczywiście wszystkim
tym, którzy cierpią na zaburzenia hormonalne. Może i Jillian Ameryki w niej nie
odkrywa, ale można sobie przynajmniej usystematyzować wiedzę.
M.
Super,szkoda, że do gwiazdki daleko: poprosiłabym na prezent!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuń