Testujemy – wcierka Jantar

Ten wpis powinnam zacząć słowami: „Cześć, mam na imię Marta i jestem włosomaniaczką”. Od kiedy zniszczyłam swoje włosy do takiego stopnia, że musiałam je obciąć baaardzo o nie dbam. Przy okazji uzależniłam się od testowania produktów do włosów, czego owocem jest dzisiejszy wpis. Jako, że hoduję włosy, postanowiłam troszkę przyspieszyć ich wzrost. Czytałam sporo o wcierce Jantar z firmy Farmona. Już jej kiedyś używałam, ale nie na porost, a przeciwko wypadaniu włosów. Na którymś blogu lub kanale Youtube (wybaczcie sklerozę, nie pamiętam)  usłyszałam, że w miesiąc przyrost włosów blogerki wyniósł 4 cm. A więc butelka zakupiona, włosy zmierzone i wcieramy! 

Wcierałam Jantar (prawie) każdego wieczoru przez miesiąc po czym ponownie zmierzyłam włosy. A oto wyniki:

Długość początkowa – 51,2 cm

Długość po miesiącu – 54,5 cm

Czyli w ciągu miesiąca przybyło mi 3,3 cm! Moim zdaniem bardzo dobry wynik. Dla porównania w kolejnym miesiącu nie stosowałam Jantaru i włosy urosły 1,7 cm. Nie będę się rozwodzić na składem, bo to było wałkowane na blogach, napiszę jednak kilka moich spostrzeżeń:

- na pewno przyspiesza porost włosów, hamuje nieco ich wypadanie, ale baby hair nie zauważyłam,

- butelka to jakieś nieporozumienie, przelałam zawartość do buteleczki z atomizerem,

- mi się zapach podoba, ale niektórym przeszkadza,

- mi wcierka podrażniła trochę skalp, swędzenie było wkurzające,

- może powodować łupież, ale potem łatwo się go pozbyć.

Butelka z atomizerem jest o niebo wygodniejsza!

 

Wybaczcie, że zdjęcie robione od dołu, mama je robiła ;)

Czy polecam? Ogólnie tak. Jeśli zależy Wam na szybkim wzroście włosa np. przed ślubem, będzie to dobre rozwiązanie. Tylko trzeba uważać na podrażnienia i alergie, bo mogą się zdarzyć. 

M.