Dziś, 23 kwietnia, obchodzimy Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. I właśnie to święto natchnęło nas do wpisu o naszych ulubionych książkach z czasów kiedy śmigałyśmy w dwóch kucykach i liczyłyśmy wypadające mleczaki.
Marta
U mnie w domu zawsze było dużo książek. To za sprawą mamy, która je kocha, namiętnie czyta i kupuje. Co jakiś czas tata musi dorobić kilka półek na nowe nabytki. Większość moich książek z dzieciństwa się zachowała, mama nie lubi się z nimi rozstawać. Mam to po niej :) Przy ostatniej wizycie w domu pobuszowałam na półkach i wyciągnęłam kilka pozycji, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
|
Mój stosik :) |
Jedną z pierwszych książek jakie pamiętam są Szelmostwa Lista Witalisa. Klasyk Brzechwy :) Lis Witalis to tak "boss na dzielni", wszystkie zwierzęta go słuchają i wierzą w jego kłamstwa. Wybierają go nawet na prezydenta. Ale w końcu karma go dopada. Pamiętacie przygody lisa?
|
Moja ulubiona ilustracja z książki |
|
Książka jest tylko rok ode mnie młodsza |
Kolejną książką jest Królowa Śniegu. Ten egzemplarz dostałam od swojej chrzestnej jak miałam 7-8 lat. Bardzo lubiłam opowieść o Gerdzie i Kaiu, przypominała mi o jednej z ulubionych piosenek z dzieciństwa (K. Antkowiak "Pada śnieg"). Bardzo lubię ilustracje w tej książce. Kilka lat później, w okolicy gimnazjum, zaczęłam rysować. Te obrazki były moją inspiracją, szczególnie Królowa.
Zawsze lubiłam baśnie rosyjskie. Są piękne, przymierzam się do kupna obszerniejszego wydania. W dzieciństwie dosłownie maltretowałam zbiór Alonuszka. Zawierał dziewięć baśni: Śnieżka, Srebrny talerzyk i soczyste jabłuszko, Niedźwiedź Miszka
, Alonuszka i Iwanuszka, Cud-Maria Długowłosa i Waniuszka, Hawroszeczka, Mrozik, Dzikie gęsi, Władca wód i Helena Mądra. Nie potrafię wskazać ulubionej baśni. Ta książka jest dowodem na to, że bycie bibliotekarką to spełnione marzenie z dzieciństwa. Znalazłam w niej wykonaną przeze mnie "kartę biblioteczną". Cała rodzina miała założone karty czytelnika, a ja im wypożyczałam książki. Marzenia się spełniają :)
|
Karta zrobiona przeze mnie |
|
Piękne ilustracje |
Wygląda na to, że jako dziecko lubiłam raczej klasykę, bo kolejnym ulubieńcem jest legenda o Wandzie. Mój egzemplarz jest bardzo "wyczytany", cały poklejony i brakuje strony tytułowej. Dowód na częstą eksploatację.
Chyba jako jedyna z klasy nie przeczytałam Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren. Jakoś nudziła mnie ta książka. Za to Braci Lwie Serce szczerze pokochałam. Czytałam to chyba 10 razy. To historia dwóch braci: Karola i Jonatana. W wyniku splotu wydarzeń obaj umierają i przenoszą się do Nangijali, krainy po drugiej stronie gwiazd. Tam przeżywają niezwykłe przygody, jednak giną w walce, Ale jest kolejna kraina, do której się przenoszą. To piękna opowieść o miłości, przywiązaniu i poświęceniu. Porusza też temat śmierci i tego co jest "potem". Każde dziecko powinno ją przeczytać.
|
Ostatnie wersy książki |
Ostatnią książkę swego czasu znałam prawie na pamięć. To Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek Hanny Ożogowskiej. Głowni bohaterowie to bliźniaki Tosia i Tomek, którzy w wyniku pomyłki zamieniają się rolami i wyjeżdżają oddzielnie na wakacje. Tomek jedzie to cioci, żeby spędzić lato z jej córkami, a Tosia wyjeżdża do leśniczówki stryja. Książka pełna przygód i humoru. Czytałam ją tyle razy, że w pewnym momencie mogłam recytować z pamięci całkiem spore fragmenty
|
Okładka jest dość...starożytna |
|
Książka ma prawie tyle lat co moja mama, Jacek to brat jakiejś mojej ciotecznej babci |
Ewelina
Teraz ja, cześć, nazywam się Ewelina i jestem książkoholikiem - przyznaje się do wąchania, głaskania i mówienia do książek :) A tak poważniej to słuchajta :)
Moją fascynację książkami zaczęłam w wieku 3-4 lat. Moją pierwsza ulubioną i najukochańszą książką była... uwaga nie śmiejcie się... Anatomia i fizjologia człowieka. Podręcznik dla średnich szkół medycznych. Uwielbiałam podkradać ją mamie i ozdabiać moimi pracami autorskimi, tak żeby dobrze się jej z niej uczyło :) Pamiętam, że fascynowały mnie te wszystkie kolory, komórki, mięśnie, żyły, szkielety i wspaniały zapach tej książki - żadna inna książka nigdy tak nie pachniała jak ta - poważnie - mówię to po 20 kilku latach! :) Ta książka to nr 1 mojego dzieciństwa, do tego stopnia, że mimo wielu przeprowadzek, w tym jedna kilkusetkilometrowa, nadal jest ze mną, kiedyś pokaże ją moim dzieciom, niech domalują historię rodzinną :)
Hmm... w porównaniu z pięknymi zdjęciami Marty, te będą dość drastyczne :)
|
Ta książka jest już tak poklejona, że cud, że się jakoś trzyma :) |
|
To było naprawdę fascynujące :) |
|
Zapłodniona komórka jajowa świetnie nadaje się na głowę jakiejś postaci :) |
|
Nie lubiłam tej z nadczynnością tarczycy... |
|
Może to dziś dziwne ale to było moje ulubione zdjęcie w tej książce - ruchy segmentacyjne jelita... :) |
|
Podobno mama musiała odpowiadać na pytania... nie wiem, które gorsze w szkole na egzaminie czy w domu zadane przez córkę :) |
Mama wszelkimi sposobami próbowała odciągnąć mnie od obrazków z Anatomii i zainteresować czymś "normalnym" - przeznaczonym dla dzieci w moim wieku :) To właśnie w efekcie jej starań w moich rękach wylądowała kultowa książka Bajeczki z obrazkami Władimira Sutiejewa. Moimi ulubionymi bajkami były: Pod grzybem, Kogucik i kaczorek i Myszka i ołówek :)
Niestety nie mam zdjęć tej książki, ponieważ przepadła gdzieś. Pewnie mój młodszy brat ją zakatował. Znalazłam jednak na jednym z blogów poświęconych ilustracji książkowej świetne zdjęcia jej pięknego wnętrza. Zainteresowanych odsyłam do bloga Garaż ilustracji książkowych cz.1 i cz.2
Jak widzę te obrazki, to na sercu się jakoś ciepło robi, a pod palcami czuję kartki tej książki :)
Gdy wyrosłam już z pieluch i poszłam do podstawówki zafascynowała mnie biblioteka... no dobra i tak już wyszłam na dziwadło przez tą Anatomię, powiem prawdę... Zaczęło się od fascynacji panią bibliotekarką :) Pani bibliotekarka, nie była taką sobie zwykłą szarą myszką. Pani Iwona, była piękną młodą dziewczyną, z długimi czarnymi i rozpuszczonymi włosami ale nie to było w niej najciekawsze! Pani Iwona nie miała dłoni i nosiła protezę... początkowo chodziłam do biblioteki tylko po to żeby podglądać ją, jak sobie radzi bez dłoni... chyba ta Anatomia i fizjologia miała na mnie duży wpływ (i nadal ma). Przy okazji podglądania okazało się że pani Iwonka jest bardzo fajna i potrafi radzić sobie z dziećmi. Nim się zorientowałam biegałam do biblioteki codziennie po nową książkę - zaczęło się oczywiście od Muminków. Wypożyczałam 1 część dziennie, a po szkole biegłam do domu żeby jak najszybciej przeczytać książkę, żeby kolejnego dnia powiedzieć pani Iwonie co w niej było ;) Trzeba jeszcze dodać, że sama biblioteka szkolna miała tajemniczą lokalizację, mieściła się w budynku obok szkoły, który otoczony był małym parczkiem z ławeczkami i fontanną. No kto by nie chciał tam chodzić? :)
Milion lat temu, gdy byłam jeszcze pryszczatą maturzystką (niewiele się zmieniło w tym względzie) pisałam pracę maturalną na temat: Czy książki mogą kształtować system wartości? Od wielu lat mój pogląd na ten temat się nie zmienił: nie bądźcie zaskoczeni ale książki (nie tylko lit. piękna) mogą kształtować system wartości! Lubię sobie myśleć, że Anatomia, Bajeczki z obrazkami i Pani Iwona (jakiekolwiek były moje początkowe intencje :)) oraz wiele, wiele późniejszych książek i ludzi związanych z książką, pomogły ukształtować nie tylko mój światopogląd i to jaka dziś jestem ale również moje życie zawodowe i prywatne :) Jakby nie było, cały czas kręci się ono wokół książek... :)
A wy? Jakie są Wasze ulubione książki? Czy miały jakiś wpływ na to kim jesteście?
M. i E.