Od lat jestem fanką olejowania włosów. Dzięki temu włosy są odżywione, zdrowe i błyszczące. Moje ulubione oleje to te indyjskie (np. Heenara, Amla, Bhringraj firmy Dabur). Mają one jednak pewien szkopuł: są albo na bazie parafiny (np. Amla), która baaaaardzo obciąża mi włosy, albo mają w składzie hennę. A nie po to bawiłam się w ściąganie koloru, żeby teraz zepsuć efekt henną, która może włosy przyciemniać lub nadać im rudawy odcień. Dlatego postanowiłam stworzyć swój własny olej do włosów.
Przy okazji zamówienia na Zrób Sobie Krem dorzuciłam do koszyka kilka olejków, które są składnikami moich ulubionych specyfików z firmu Dabur.
Do butelki z pompką wlałam:
- organiczny olej rycynowy (na wypadanie, rozdwajanie i łamliwość) - 60 ml,
- macerat z amli (wzmacnia cebulki i odżywia) - 2x30 ml,
- frakcjonowany olej kokosowy (nawilża i nabłyszcza) - 30 ml,
- organiczny olej z miodli indyjskiej (zwalcza łupież i stany zapalne oraz regeneruje) - 30 ml.
Od olejku do włosów oczekuję:
- odżywienia,
- wzmocnienia cebulek,
- lśniących włosów,
- łatwości zmywania,
- braku obciążania,
- wygładzenia.
Czy mój specyfik spełnia te oczekiwania? Po trzecim użyciu jestem zadowolona, zobaczymy jak będzie dalej. Jak na razie włosy są gładkie, pięknie błyszczą i nie wypadają. Nie mam też problemów ze zmyciem oleju. Minusem jest zapach, ale da się go znieść. A Wy próbowałyście własnych mikstur włosowych? Polecacie coś?
M.
Ja własnych jeszcze nie próbowałam, jakoś mnie to nie przekonuje, ale może kiedyś. :D
OdpowiedzUsuńCiekawa kombinacja i czekam na opinie :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować na swoich włosach :)
OdpowiedzUsuń