Moja buzia bardzo lubi truskawkę: ekstrakty, oleje, hydrolaty. To chyba jedyny specyfik z wysoką zawartością witaminy C, który nie powoduje u mnie wysypu niespodzianek. Kiedyś kupowałam gotową maseczkę w saszetkach KLIK, teraz robię ją sama. Podam wam mój przepis, jednak wszystko dodaję na oko, proporcje sami musicie wyczuć.
Do przygotowania maseczki potrzebujemy:
- ekstrakt z soku truskawki,
- dowolny hydrolat lub wodę mineralną,
- kwas hialuronowy (u mnie potrójny 1,5%),
- d-panthenol.
Mój ulubiony hydrolat |
Ekstrakt truskawkowy: różowy i pachnący soczystą truskaweczką |
Na spodku/w miseczce/ filiżance mieszamy ze sobą składniki. Najpierw wsypujemy ekstrakt truskawkowy, tak mniej więcej półtorej łyżeczki do herbaty. Do tego 2-3 krople hialuronu i tyle samo d-panthenolu. Hydrolatu dolewamy ostrożnie, uważając żeby konsystencja nie była za rzadka. Mieszamy wszystko razem do uzyskania jednolitej masy. Maseczka jest trochę żelowa, lekko się ciągnie i klei. Nakładamy ją na twarz na 10-15 minut, zmywamy ciepłą wodą. Po maseczce twarz jest miękka, nawilżona, pory lekko ściągnięte a buzia rozjaśniona. Cera jest wyraźnie napięta. Jedna z moich ulubionych maseczek do twarzy. Wypróbujecie?
M.
Z chęcią wypróbuję tę maseczkę :)))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa maseczka :)
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz, to wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, moja buzia ją uwielbia :)
OdpowiedzUsuńKuszą mnie te maseczki truskawkowe, które się robi w shakerze :)
OdpowiedzUsuń