Jakiś czas temu przez wiele blogów przewinęła się recenzja książki Anny Mularczyk-Meyer "Minimalizm po polsku". Zachęcona tymi recenzjami kupiłam książkę, widać ją na stosiku do przeczytania KLIK. Ten wpis nie będzie kolejną recenzją, macie ich mnóstwo w sieci. Chciałam się podzielić z Wami, co dała mi lektura tej książki.
Mam tendencję do kupowania za dużo, szczególnie jeśli chodzi o kosmetyki oraz materiały do rękodzieła. Grzebanie w ciucholandach też nie przyczynia się do zmniejszenia ilości części garderoby w szafie. Książek też kupuję dużo, ale tu nie czuję ani trochę wyrzutów sumienia ;) Co jakiś czas dawałam sobie bana na kupowanie np. szminek lub lakierów do paznokci, jednak na dłuższą metę nie powstrzymywało mnie to od zakupów.
Za sprawą książki zaczęłam porządkować swoje otoczenie i z lekka się przeraziłam, szczególnie ilością kosmetyków kolorowych, po które nie sięgnęłam od dłuższego czasu. Tak zaczęły się czystki! Na pierwszy ogień poszły kosmetyki:
- przejrzałam dokładnie swoje zbiory, wyrzuciłam wszystko co stare i co okazało się totalnym bublem (było tego trochę!),
- mocno zredukowałam ilość cieni do powiek: paleta Sleek, 8 wkładów Inglot, 4 cienie L'oreal powędrowały do mojej siostry, zastanawiam się nad jeszcze jednym Sleekiem,
- 6 szminek oddałam mamie i siostrze,
- 4 róże i kilka innych kosmetyków czekają na oddanie,
- tusz powędrował do mamy.
Wzięłam się też za swoją szafę, wyczyściłam ze zniszczonych rzeczy (te na śmietnik) i z nienoszonych (te w torbę i do mamy, nosimy podobny rozmiar). W szafie zrobiło się luźniej i przynajmniej widzę co w niej mam. Muszę jeszcze zrobić czystkę w rzeczach zostawionych u rodziców.
Do zrobienia zostało:
- zmniejszyć ilość lakierów do paznokci (w tej chwili mam ich ok. 50),
- zużyć zalegające kosmetyki do włosów,
- zużyć kosmetyki do kąpieli,
- porządki w dokumentach
- zmusić męża do odgruzowania pewnej szafki,
- przejrzeć biżuterię
- przejrzeć akcesoria do włosów,
- posprzątać komodę "rękodzielniczą".
Asystent fotografa |
Kilka postanowień na przyszłość:
- nie robić zapasów kosmetycznych, kiedy mam już zapasy; dwa podkłady, krem bb i krem cc to naprawdę wystarczająca ilość mazideł dotwarzowych,
- zrobić przynajmniej dwie szkatułki zanim znowu zamówię coś do decoupage'u,
- stworzyć listę ubrań, których brakuje w mojej szafie, mają to być ciuchy dobre gatunkowo, dopasowane do mojej sylwetki, które będę mogła łączyć w eleganckie zestawy; na razie moja szafa to dość przypadkowy zbiór ubrań.
Cieszę się, że sięgnęłam po "Minimalizm po polsku". A jeszcze bardziej cieszę się z tego, że jeszcze przed dokończeniem czytania wzięłam się za porządki. Nie była to kolejna książeczka, którą odłożyłam na półkę ze słowami "Kiedyś się za to zabiorę".
Zachęciłam kogoś do czytania?
M.
Zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam nie raz o tej książce, ale jakoś nie wpadła w moje ręce. A teraz mnie zachęciłaś, bo ja mam skłonności do gromadzenia, zwłaszcza kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńTak, znam to :) Jeszcze sie nie wzięłam za swoje lakiery do paznokci.
UsuńOj kosmetyków to mam dużo za dużo (niedawno pokazałam na blogu te pielęgnacyjne - zapraszam). W kolorówce dosyć systematycznie robię przegląd i co mi się znudziło czy nie do końca pasuje leci na allegro.
OdpowiedzUsuńWidziałam ten wpis, byłam pod wrażeniem kolekcji :)
UsuńKsiążka fajna tak jak Leo Babauty. Dla początkujących minimalistów naprawdę super pozycja. Potem już ta wiedza pozostaje więc to co tam jest w książce jest oczywiste.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś rzetelną listę postanowień i zasad.
A decoupage też się zajmowałam. Bardzo fajne rzeczy można wyczarować.
Trzymam kciuki.