Dni, kiedy uważałam woski Yankee Candle za zbędną fanaberię dawno minęły. Obecnie moje kolekcja się nieco powiększyła, w związku z czym chciałam się z Wami podzielić moimi nowymi ulubieńcami. W ostatnich tygodniach po te zapachy sięgałam najczęściej.
Przepraszam, że same woski za pięknie nie wyglądają. Nie pomyślałam o zdjęciach od razu po zakupie, kiedy są jeszcze całe. Zacznijmy od lewej :)
A child's wish - według opisu producenta to delikatna i ciepła kwiatowa bryza, górska lilia oraz bursztyn. Dla mnie jest to zapach ciepły i jednocześnie świeży. W żadnym stopniu nie przesłodzony. Kojarzy mi się z leżeniem na kocyku na kwiecistej łące w ciepły letni dzień. Doceniłam go dopiero przy drugim paleniu, za pierwszym razem wydawał mi się zbyt delikatny.
Camomile tea - czyli herbatka rumiankowa. Według producenta ten zapach to rumianek, miód oraz skórka cytrynowa. I ja dokładnie to czuję. Przez ten wosk odczułam ogromną ochotę na herbatkę rumiankową, teraz popijam ją sobie w pracy. A wosk uwielbiam, jest w sam raz na wieczór z herbatką i książką.
Meadow showers - producent opisał go jako zapach porannej rosy. Zapach jest świeży, nieco trawiasty, ale wyczuwam też akordy kwiatowe. Kojarzy mi się z zapachem ogrodu mojej babci po deszczu. to na pewno zapach z mojego top 5 Yankee Candle.
A Wy macie swoich ulubieńców?
M.
Z chęcią wypróbuję zapach porannej rosy :)
OdpowiedzUsuńNie moje zapachy. :)
OdpowiedzUsuńChcę wszystkie trzy! Ja męczę Fresh cut roses, nie mój zapach, a miałam nadzieję na cudo! :(
OdpowiedzUsuńJa takie woski oddaję koleżankom lub teściowej, też są fankami YC :)
Usuń