Miesiąc temu pisałam Wam o swoich planach treningowych KLIK Jako, że kobieta zmienną jest, plany uległy zmianie :) Okazało się, że 30 Day Shred Jillian robiony po raz 3 mnie nudzi do tego stopnia, że musiałam go przerwać w połowie drugiego levelu. Ćwiczenia mają sprawiać przyjemność, a nie wywoływać depresję na widok maty i hantli. A i efektów nie widziałam, zwykle już po pierwszym poziomie 30DS tyłek mi się podnosił. A tu jedynym efektem było zniechęcenie. Dlatego postanowiłam trochę szybciej zacząć przygodę z Bobem Harperem, który zresztą jest przyjacielem Jillian Michaels. Bob od ponad 20 lat jest trenerem. Ma na swoim koncie sporo treningów wydanych na DVD, napisał kilka bestsellerowych książek i wystąpił w wielu programach TV.
Boba, podobnie jak Jillian, znam z programu The Biggest Looser. Jill była tą wrzeszczącą trenerką, natomiast Bob był tym miłym. Do czasu....
Ale przejdźmy do rzeczy, czyli do moich wrażeń po treningowych. Na Youtube mamy do wyboru kilka jego workoutów, padło na serię Inside Out Method. Po wpisaniu "bob harper workout" wyświetliło się jako pierwsze.
Zaczęłam od bonusowego, 20-minutowego treningu dla początkujących.
Taki filmik to moim zdaniem bardzo fajny pomysł. Pozostałe treningi z serii trwają ok. godziny, to zbyt trudne wyzwanie dla początkującego. Mimo, że byłam świeżo po treningach z Jill, chciałam spróbować na początek czegoś łatwiejszego, wiedziałam, że nie wytrwam od razu godzinnego treningu. I to był dobry pomysł, bo następnego dnia zakwasy na tyłku i udach były mega. W tym krótkim treningu żadna część ciała nie została pominięta. A jak już ten trening nie sprawiał mi problemu przeszłam do...
I za pierwszym razem wytrwałam 40 minut. Dopiero przy następnym podejściu udało mi się zrobić całość. I czułam się cudownie! Naprawdę trening przypadł mi do gustu. Pot się lał strumieniami a mięśnie paliły. Bardzo podoba mi się, że Bob na zmianę ćwiczy dolne i górne partie ciała. Jak już myślisz, że nie ustoisz na nogach, bo uda cię palą, to Bob przechodzi do ćwiczeń na ramiona. Sposób prowadzenia treningu i to jak Bob motywuje do dalszych ćwiczeń bardzo mi odpowiada. Nie jest ani za bardzo ekspresyjny, ani usypiający (jak Bipasha z wpisu Eweliny). Taki w sam raz dla mnie :) Fajnym pomysłem jest też przerwa na wodę, nie trzeba pauzować i przerywać żeby się napić. Pasek odliczający czas treningu i Bob liczący pozostałe do zrobienia powtórzenia też są pomocni. Nie znoszę jak trener mówi "jeszcze tylko kilka" i macha ich jeszcze drugie tyle. Jak wiem, że mam już tylko 10 do końca łatwiej mi wytrwać i się nie poddać. Same ćwiczenia nie są jakieś skomplikowane i udziwnione, nie potrzeba na nie dużo miejsca. Jak zazwyczaj, jedna z osób ćwiczy zmodyfikowane wersje dla mniej zaawansowanych. O dziwo, jest to pierwszy trening, przy którym nie bolą mnie kolana w czasie robienia wykroków. Ogólnie trener ciągle zwraca nam uwagę na technikę ćwiczeń. Może w końcu załapałam?
W odchudzaniu ważny jest też trening cardio. Tęsknię za bieganiem, ale w taką pogodę się boję, zbyt często łapię zapalenie pęcherza. Jeśli chodzi o trening cardio Boba, to jak na razie byłam w stanie zrobić 35 minut. Chciałam zrobić więcej, ale przygotowujemy się do przeprowadzki biblioteki i sporo pracuję fizycznie w magazynie i muszę być sprawna, bez zakwasów. A i po tych 35 minutach zakwasy były jak cholera (właściwie jeszcze są). Dużo tu squatów, martwych ciągów i machania hantlami. Nie wiem czy dla osoby z problematycznymi kolanami byłby to dobry trening. Tu też mamy jedną osobę prezentującą ćwiczenia dla mniej zaawansowanych. Następnym razem postaram się zrobić całość.
W serii jest też trening yogi i trening z użyciem kettlebell. Takiego sprzętu nie posiadam, a yogi nigdy nie ćwiczyłam, więc nawet nie próbowałam tego treningu. Po pierwsze boję się kontuzji, a po drugie nawet bym Wam nie powiedziała, czy to z yogą ma coś wspólnego.
Podsumowując:
- na pewno będę kontynuować te treningi, są dla mnie wyzwaniem,
- każdy trening zaczyna się rozgrzewką i kończy rozciąganiem,
- potrzebujemy hantli i maty,
- sposób prowadzenia i motywowania bardzo mi odpowiada,
- nie potrzeba dużo miejsca,
- brak udziwnionych ćwiczeń,
- przerwa na wodę,
- jest pasek odliczający czas treningu,
- Bob zwraca uwagę na technikę wykonywanych ćwiczeń,
- prezentowane są zmodyfikowane wersje ćwiczeń dla mniej zaawansowanych,
- jest krótszy trening dla początkujących.
Z pierwszych wrażeń to na razie tyle. Zmierzyłam się w obwodach i na pewno dam Wam znać o rezultatach za kilka tygodni. A Wy ćwiczyliście z Bobem? A może po tym wpisie macie zamiar zacząć? Ja na pewno jakiś czas z nim zostanę.
M.