Kilka dni temu, kiedy rozkładałam
na podłodze swoją matę do ćwiczeń, mój narzeczony zapytał z małym
niedowierzaniem „Naprawdę Ci się chce?”. Pewnie, że mi się chce! To pytanie
natchnęło mnie do napisania tego posta. Co mnie motywuje:
1. Widzę rezultaty moich starań. Moja droga do obecnej wagi jest długa
i pełna złych decyzji i nietrafionych działań (hmm.., a może post Moja fitnessowa historia?). Ale od kiedy
porządnie wzięłam się za siebie, zaczęłam inaczej jeść i ćwiczyć coś innego niż
machanie nóżką i bezsensowne trzaskanie brzuszków, widzę rezultaty moich
starań. Od początku mojej „drogi” schudłam 10 kg.
2. Komplementy od narzeczonego, rodziny i znajomych. Ł. (narzeczony)
ciągle chwali moją talię, uwielbiam tego słuchać :) I koleżanki z pracy
ciągle powtarzają, że tak fajnie teraz wyglądam, tak o siebie dbam. A pani z
sekretariatu, wspominając początki mojej pracy zapytała „Pani Marto, a z pani
to taka fajna kluseczka była, prawda?”.
3. Ewelina, która rano w pracy pyta „Ćwiczywszy?”. Dobrze jest mieć kogoś, kto Cię wspiera i motywuje do dalszej pracy.
4. Jestem zdrowsza. Od kiedy zmieniłam dietę skończyły się niektóre
moje dolegliwości, cera i włosy też się poprawiły. Aktywność fizyczna wspomaga
też maje leczenie endokrynologiczne.
5. Poprawa kondycji. Jeszcze niedawno mogłam tylko pomarzyć o
zrobieniu choć jednej męskiej pompki, a biegania szczerze nienawidziłam. Teraz
jestem dumna z siebie i ciągle pracuję na jeszcze lepsze rezultaty.
6. Wiem co mi grozi. Moja siostra jest przykładem młodej kobiety z
problemami hormonalnymi, która za bardzo nic z tym nie robi. Pochłania duże
ilości fast foodów i cukru, nie uprawia żadnego sportu. Jest otyła, co przy
naszym mikrym wzroście bardzo rzuca się w oczy. Chorujemy na to samo, więc
najprawdopodobniej wyglądałabym tak jak ona.
7. Mam więcej energii. Po skończonym treningu jestem w stanie zrobić
więcej niż zrobiłabym po obejrzeniu nowego odcinka „Supernatural”. Ogarnę
mieszkanie, poczytam książkę, ozdobię doniczkę decoupagem. A potem obejrzę swój
serial.
8. Pomiary i zdjęcia. Dzięki temu czarno na białym widzę ile mnie
ubyło.
Źródło |
Oglądam czasami zdjęcia „przed” i
„po” zamieszczone w sieci, ale podchodzę do nich dość sceptycznie. Moja
przygoda z Ewą Ch. nuczyła mnie sceptycznego podejścia to treningów-cud. Teraz
wolę oglądać zdjęcia dziewczyn, które ciężko pracują na swoje ciało, zarówno na
siłowni jak i w kuchni.
Źródło |
Źródło |
M.
mnie najbardziej motywują właśnie rezultaty własnych starań, oglądam fotki z wakacji i widzę że jest super, ale chcę, żeby było jeszcze super :)
OdpowiedzUsuń3mam kciuki i będę tu zaglądać! Walczę z kilkoma kilo nadwagi i ćwiczę wytrwale z nadzieją na ładniejsze niż do tej pory kształty.
OdpowiedzUsuńOstatnio wspomagam się niemieckim koncentratem z glukozą, witaminami i czerwoną herbatą DrSlym. Pomaga przy wahaniach cukru we krwi. Dzięki temu rzadziej rzucam się na jedzenie podczas diety ;) Oprócz tego staram się jak najwięcej tańczyć (to moja pasja).