Może zabrzmi to nieco próżnie, ale ostatnio kilka osób pochwaliło moją cerę: koleżanki, kosmetyczka, pani w drogerii. Dlatego postanowiłam podzielić się z Wami moim sposobem pielęgnacji cery. Dużo tu będzie produktów Bielendy, ale ten post nie jest reklamą tej firmy. Mam cerę alergiczną i są tylko dwie firmy, które mogę kupić "w ciemno", bo wiem, że mnie nie skrzywdzą. Są to właśnie Bielenda i Dermika. Najwyżej nic nie zrobią, ale nie dostanę mega wysypki jak po Ziaji albo AA. A, że Bielenda jest tańsza...
Moja cera idealna nie jest, ale z odpowiednimi kosmetykami jakoś nad nią panuję. Moje problemy to:
- tłusta cera,
- suche skórki na nosie i przy brwiach,
- rozszerzone pory,
- nierówny koloryt,
- uczulenie na co drugi kosmetyk.
Po przeprowadzce do miasta moja buzia wyglądała okropnie, tutejsza woda jej nie służy. Na całej twarzy łuszczyła mi się skóra, wzmogło się świecenie i wyskakiwały niechciane niespodzianki. Teraz sytuacja jest opanowana dzięki dobraniu odpowiedniej pielęgnacji.
Rano:
- przemywam twarz hydrolatem (ulubione to głogowy i truskawkowy), nie myję twarzy wodą,
- nakładam na twarz krem brzozowy z firmy Sylveco (tu będzie zmiana, krem jest bardzo przeciętny, ale żal mi go wyrzucić),
- pod makijaż nakładam krem CC z Bielendy.
Wieczorem:
- demakijaż płynem micelarnym (obecnie Bielenda, ale poprzednik Dermika była lepsza, mam wrażliwe oczy),
- mycie twarzy pianką z firmy Himalaya, do mycia używam WYŁĄCZNIE wody przegotowanej,
- krem nawilżający na noc do cery suchej z serii Bielenda Pharm,
- krem pod oczy z tej samej serii,
- dodatkowo nos smaruję olejem z żurawiny, bardzo pomaga na suche skórki,
- w razie potrzeby nakładam pod krem serum do cery odwodnionej z firmy Dermedic, bardzo fajne, lekkie a jednocześnie świetnie nawilża.
1-2 razy w tygodniu:
- maseczka: używam zamiennie algowej maski wybielającej z Bielendy (kocham ją, jak chcecie to napiszę recenzję, moje odkrycie roku) i maseczki rosyjskiej z serii Receptury babuszki Agafii do 35 roku życia, obie pięknie nawilżają i wyrównują koloryt cery,
- przy mojej łuszczącej się skórze bez peelingu ani rusz. Obecnie mam 2 w 1 enzymatyczny peeling drobnoziarnisty z Bielendy, ale szału nie ma. Mój ulubieniec to peeling enzymatyczny z Dermiki z żółtą glinką, fajny jest też drobnoziarnisty peeling z Perfecty,
- zarówno pod maskę algową jak i po peelingu stosuję wspomniane już serum.
Raz na 4-6 tygodni:
- mikrodermabrazja u kosmetyczki: usuwa martwy naskórek i wyciąga z porów wszelkie zanieczyszczenia, mam za sobą 3 zabiegi i na pewno będą kolejne.
Jak widać nie używam żadnych kosmetyków matujących, stawiam na nawilżanie. Kiedyś próbowałam różnych kremów matujących, ale te nawilżające lepiej mi służą. A na wyrównanie kolorytu mogę polecić też wszelkie wyciągi z truskawki. Miałam już hydrolat, olejek, sproszkowany ekstrakt i maseczkę. Cera potem jest ukojona, ma wyrównany koloryt i jest mięciutka w dotyku.
Mam nadzieję, że komuś przyda się ten wpis.
M.
Lubię te kosmetyki z serii pure firmy Dermika - uzywalam zarowno płynu micelarnego - potwierdzam nie szczypał w oczy a zmywał makijaz super oraz peelingu - naprawdę fajna seria
OdpowiedzUsuńTo jest absolutnie mój ulubiony peeling. Micel też miałam, był fajny. Teraz testuję z Bielendy, ale gorzej zmywa eyeliner.
Usuń