Wiele razy czytałam o koreańskim podejściu do pielęgnacji. Mimo, że nawet przemawiały do mnie argumenty "za", to jakoś nigdy nie zdecydowałam się wprowadzić wszystkich zasad w życie. Zmieniłam zdanie po lekturze książki Charlotte Cho Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji. Książka w przystępny i rzeczowy sposób opisuje wszystkie zawiłości pielęgnacyjne, podaje mnóstwo argumentów przemawiających za koreańskim podejściem, a nawet podaje konkretne marki kosmetyczne, które sprawdziły się u autorki. Postanowiłam przetestować to na sobie. Uznałam, że brak koreańskich kosmetyków (skąd ja mam wziąć esencję?!) nie jest wymówką. I tak doszłam do zestawu widocznego na zdjęciu.
Jak wygląda koreański rytuał pielęgnacyjny? (po więcej szczegółów odsyłam do książki)
1. Demakijaż oczu i ust.
2. Oczyszczanie twarzy olejkiem myjącym.
3. Oczyszczanie twarzy preparatem na bazie wody (np. żel).
4. Kosmetyk złuszczający (1-2 razy w tygodniu).
5. Tonik.
6. Esencja.
7. Ampułka, koncentrat lub serum.
8. Maseczka (1-2 razy w tygodniu).
9. Krem pod oczy.
10. Kosmetyk nawilżający.
11. Krem z filtrem (rano).
A jak to wygląda u mnie? Od kilku tygodniu co wieczór robię tak:
1. Zmywam oczy i usta ulubionym micelem z Garniera.
2. Wykonuję pierwsze oczyszczanie twarzy nagietkowym olejkiem myjącym ze strony ZSK.
3. Myję twarz żelem z Clinique lub emulsją Vianek (Vianka używam częściej rano a Clinique wiczorem).
4. Jako toniku używam hydrolatu geraniowego.
5. Koreańską esencję zastąpiłam ekstraktem nawilżającym ze ZSK. Kupiłam go dawno temu z myślą o dodawaniu go kremy, ale solo spisuje się świetnie.
6. Nakładam serum z komórkami macierzystymi.
7. Pod oczy wklepuję All about eyes Clinique.
8. Na całą twarz nakładam krem nawilżający Clinique.
9. Raz w tygodniu robię peeling korundem (zwykle w sobotę).
10. Raz lub dwa razy w tygodniu robię maseczkę. Kupuję maseczki w saszetkach lub robię maseczkę truskawkową z ekstraktu truskawkowego, hydrolatu i hialuronu (zwykle we środę).
10. Rano rezygnuję serum, a ekstrakt nawilżający nakładam tylko na nos. Natomiast nie wyjdę z domu bez filtra SPF 50 na twarzy. O filtrach planuję osobny wpis, dlatego nie pojawił się na zdjęciu.
Charlotte uprzedza, że efektu nie pojawią się spektakularnie już po kilku dniach, trzeba cierpliwie na nie zaczekać. Ja po tych kilku tygodniach widzę kilka zmian:
1. Twarz jest baaardzo miekka, mogłabym się ciągle po niej macać.
2. Problem suchych skórek zniknął zupełnie, a walczyłam z nimi od lat.
3. Oczyściły się pory na czole i policzkach. Teraz walczę z resztą twarzy. Ale trzeba wytrwale stosować się do rytuału. Wystarczy 1-2 razy odpuścić jeden etap oczyszczania i jakiś por się zatka.
Będę próbować dalej, zobaczymy co z tego wyniknie. A Wy próbowałyście takiej pielęgnacji?