środa, 25 maja 2016

Zakupy w Sephorze

Weszłam dziś do Sephory w celu zakupienia prezentu na Dzień Matki. I oczywiście kupiłam coś jeszcze ;)


Dla mamy kupiłam nowość - róż Wonderful Cushion. Sama jestem ciekawa tego wynalazku. A co kupiłam dla siebie?



Do koszyka powędrowały dwie maski do twarzy w płachcie: perła i granat. Ta z owocem granatu jest relaksująco-energetyzująca, a z perłą rozświetlająca. Na tusz do rzęs Outrageous Curl czaiłam się od dawna. Właśnie wykończyłam inną mascarę, więc i tak coś musiałam kupić (tak Marta, tłum wyrzuty sumienia). Kupiłam też Korektor cieni pod oczami Sephora. Na stronie ma kiepskie opinie, ale zachęciła mnie recenzja Hani z kanału Digitalgirlworld13.

niedziela, 22 maja 2016

Koreańska pielęgnacja cery bez koreańskich kosmetyków

Wiele razy czytałam o koreańskim podejściu do pielęgnacji. Mimo, że nawet przemawiały do mnie argumenty "za", to jakoś nigdy nie zdecydowałam się wprowadzić wszystkich zasad w życie. Zmieniłam zdanie po lekturze książki Charlotte Cho Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji. Książka w przystępny i rzeczowy sposób opisuje wszystkie zawiłości pielęgnacyjne, podaje mnóstwo argumentów przemawiających za koreańskim podejściem, a nawet podaje konkretne marki kosmetyczne, które sprawdziły się u autorki. Postanowiłam przetestować to na sobie. Uznałam, że brak koreańskich kosmetyków (skąd ja mam wziąć esencję?!) nie jest wymówką. I tak doszłam do zestawu widocznego na zdjęciu.


Jak wygląda koreański rytuał pielęgnacyjny? (po więcej szczegółów odsyłam do książki)
1. Demakijaż oczu i ust.
2. Oczyszczanie twarzy olejkiem myjącym.
3. Oczyszczanie twarzy preparatem na bazie wody (np. żel).
4. Kosmetyk złuszczający (1-2 razy w tygodniu).
5. Tonik.
6. Esencja.
7. Ampułka, koncentrat lub serum.
8. Maseczka (1-2 razy w tygodniu).
9. Krem pod oczy.
10. Kosmetyk nawilżający.
11. Krem z filtrem (rano).

A jak to wygląda u mnie? Od kilku tygodniu co wieczór robię tak:
1. Zmywam oczy i usta ulubionym micelem z Garniera.
2. Wykonuję pierwsze oczyszczanie twarzy nagietkowym olejkiem myjącym ze strony ZSK.
3. Myję twarz żelem z Clinique lub emulsją Vianek (Vianka używam częściej rano a Clinique wiczorem).


4. Jako toniku używam hydrolatu geraniowego.
5. Koreańską esencję zastąpiłam ekstraktem nawilżającym ze ZSK. Kupiłam go dawno temu z myślą o dodawaniu go kremy, ale solo spisuje się świetnie.
6. Nakładam serum z komórkami macierzystymi.


7. Pod oczy wklepuję All about eyes Clinique.
8. Na całą twarz nakładam krem nawilżający Clinique.


9. Raz w tygodniu robię peeling korundem (zwykle w sobotę).
10. Raz lub dwa razy w tygodniu robię maseczkę. Kupuję maseczki w saszetkach lub robię maseczkę truskawkową z ekstraktu truskawkowego, hydrolatu i hialuronu (zwykle we środę).


10. Rano rezygnuję serum, a ekstrakt nawilżający nakładam tylko na nos. Natomiast nie wyjdę z domu bez filtra SPF 50 na twarzy. O filtrach planuję osobny wpis, dlatego nie pojawił się na zdjęciu.

Charlotte uprzedza, że efektu nie pojawią się spektakularnie już po kilku dniach, trzeba cierpliwie na nie zaczekać. Ja po tych kilku tygodniach widzę kilka zmian:
1. Twarz jest baaardzo miekka, mogłabym się ciągle po niej macać.
2. Problem suchych skórek zniknął zupełnie, a walczyłam z nimi od lat. 
3. Oczyściły się pory na czole i policzkach. Teraz walczę z resztą twarzy. Ale trzeba wytrwale stosować się do rytuału. Wystarczy 1-2 razy odpuścić jeden etap oczyszczania i jakiś por się zatka.
Będę próbować dalej, zobaczymy co z tego wyniknie. A Wy próbowałyście takiej pielęgnacji?

wtorek, 17 maja 2016

Paznokcie tygodnia

Na moich paznokciach najczęściej goszczą wariacje kwiatowo-kropkowe. Tym razem postanowiłam spróbować czegoś innego. Pomalowałam paznokcie błękitnym lakierem, a potem gąbką dodałam cieniowanie ciemniejszym niebieskim i różem, który na niebieskim lakierze wygląda jak fiolet. Na tym wszystkim namalowałam biały geometryczny wzorek. I wyszło takie "cuś".




A może wolicie jednak kwiatki?

niedziela, 15 maja 2016

Intensywnie kojące masło do ciała firmy Vianek - recenzja

Właśnie dobiłam dna masła do ciała firmy Vianek. I wiecie co? Chyba kupię kolejne z tej firmy. Tylko które: nawilżające, łagodzące czy odżywcze? Testowaliście któreś?


Masło zamówiłam w Minti shop, ale na stronie producenta również można je kupić, cena jest ta sama - 29.90 zł za 150 ml. Możecie marudzić, że to mała pojemność, ale dla mnie to atut. Nigdy nie dam rady wykończyć wielkiej butli balsamu do ciała.

Opis producenta:
Aksamitne, zawierające masło avocado, shea, wosk pszczeli i skwalan, idealnie pielęgnuje skórę przesuszoną i skłonną do zaczerwienienia. Ekstrakt z liści borówki brusznicy, dzięki związkom przeciwutleniajacym, hamuje procesy starzenia, wyrównuje koloryt i wzmacnia skórę. Masło systematycznie stosowane zmiękcza, wygładza, i zapewnia długotrwałe nawilżenie. Olejek lawendowy koi i wprowadza w stan odprężenia całe ciało.

 
Skład
Zapach:
Masło pachnie...dziwnie. W opakowaniu zapach jest ostry, ziołowy. Natomiast na skórze pachnie słodko i smacznie, trochę jak kisiel. Cieszę się, że nie jest to zapach czystej lawendy, choć jej nuty są wyczuwalne.

Konsystencja:
Masłem bym tego nie nazwała, to gęsty balsam. Aplikuje się przyjemnie i bezproblemowo.

Działanie:
Z działania jestem bardzo zadowolona. Czuć głębokie nawilżenie i ukojenie, które utrzymuje się dość długo. Skóra jest jędrna i sprężysta. Z tym kolorytem to też prawda, znikają zaczerwienienia po zapaleniu mieszków włosowych na łydkach. 


Podsumowując, zakup był udany. Teraz zastanawiam się nad kolejnymi produktami z tej firmy. Polecicie coś?

poniedziałek, 9 maja 2016

Stosik kwietniowy

W kwietniu z czytaniem było marnie, "stosik" to tylko dwie książki. Maj będzie lepszy, obiecuję :)


Traf chciał, że w zeszłym miesiącu czytałam poradniki. Lubicie taki rodzaj literatury?

Najpierw przeczytałam 30 dni do zmian Edyty Zając. Edyta jest psychologiem, od lat prowadzi też bloga KLIK. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Pełna jest naprawdę dobrych porad bez całego tego pseudopsychologicznego bełkotu, który często spotykam w poradnikach. Miałam tylko jeden tyci problem z tą książką: ciągle miałam wrażenie, że już to gdzieś czytałam. Mam za sobą lekturę kilku poradników, regularnie czytuję też blogi lifestyle'owe (w tym Edyty) i chyba stąd to wrażenie. Bo ta książka to takie "vademecum", zbiór najlepszych, sprawdzonych rad.

Drugi poradnik jest z gatunku urodowych: Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji Charlotte Cho. Charlotte to Koreanka urodzona w USA, która dopiero w czasie pobytu w rodzinnej Korei zaczęła interesować się tamtejszym rytuałem pielęgnacyjnym. Nie będę się o nim rozpisywać, bo jestem w trakcie testowania wskazówek zawartych w książce i planuję o tym cały post. Jesteście zainteresowane? 

A co Wy ostatnio czytaliście ciekawego?