wtorek, 29 marca 2016

Recenzja maski do włosów cienkich i osłabionych firmy Le Cafe de Beaute

Kilka tygodni temu pisałam Wam o nowościach kupionych w Minti shop KLIK. Byliście zainteresowani kosmetykami do włosów, więc dziś publikuję recenzję maski wzmacniającej z firmy Le Cafe de Beaute. Nie słyszałam przedtem nic o tej firmie, zaciekawił mnie skład kosmetyków, dlatego postanowiłam spróbować. Maska ma pojemność 200 ml, kosztowała 25 zł. Moje włosy co prawda nie są cienkie, ale wzmocnienie i wygładzenie to coś czego szukam w kosmetykach.


Zachęcił mnie opis na stronie sklepu:

Maska do włosów – wzmocnienie i objętość - oparta w 97,2% na naturalnych składnikach, pomoże przywrócić siłę i gęstość cienkim i osłabionych włosom. Aktywna formuła wzmacnia cebulki włosowe, zagęszcza włosy u podstawy, głęboko odżywia i nawilża, ułatwia rozczesywanie, daruje zdrowy blask.
Składniki aktywne:
Ekstrakt magnolii – wzmacnia słabe cebulki włosowe, intensywnie odżywia skórę głowy, stymuluje wzrost włosów.
Proteiny kaszmiru – laminują włosy, przenikają głęboko do wnętrza, regenerują, i wzmacniają strukturę od korzeni po końcówki, zwiększają objętość, ułatwiają układanie.
Olej ylang ylang – aktywnie walczy z oznakami uszkodzenia tekstury włosów, wyrównują ją na całej długości, przywraca włosom elastyczność i łatwość w układaniu.
Olej sezamowy – reguluje pracę gruczołów łojowych, nadaje włosom większą objętość.
Sposób użycia:
Masującymi ruchami nanosimy niewielką ilość balsamu na włosy i pozostawiamy na 2-5 minuty, zmywamy wodą.

Skład
Oto moje odczucia po kilku tygodniach stosowania:
  • przepięknie pachnie,
  • ułatwia rozczesywanie włosów, a moje zawsze mocno się plączą,
  • włosy są wyraźnie wygładzone, lśniące, mięciutkie w dotyku,
  • jakby lekko dociążone bez przeciążenia (ech, mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi),
  • po wysuszeniu włosów na okrągłej szczotce objętość jest wyraźnie zwiększona, efekt utrzymuje się bez wspomagaczy przez cały dzień,
  • o stymulowaniu wzrostu nie mogę się wypowiedzieć, moja włosy z natury rosną szybko.
Maska bardzo przypadła mi do gustu, podoba mi się to wygładzenie i objętość. I ten zapach!

sobota, 26 marca 2016

Prosty wielkanocny manicure

Przed świętami wiele z nas jest zabieganych, dlatego tegoroczne wielkanocne pazurki są bardzo nieskomplikowane. No i dawno wzorków nie robiłam, wyszłam troszkę z wprawy, więc nie chciałam porywać się na jakieś króliki czy baranki. Wystarczyły mi kurczaczki :)




Wystarczy pomalować paznokcie na żółto (pamiętajcie o bazie, żółty lakier lubi odbarwiać paznokcie), potem robimy dwie czarne kropki, na nich dwie mniejsze białe i już mamy oczy kurczaka. Potem już tylko mały trójkącik jako dzióbek (u mnie pseudotrójkącik) i dwa maziajki imitujące łapki. I kurczaczek gotowy! Chociaż jedna koleżanka spytała mnie, czy to bociany...

wtorek, 22 marca 2016

Nieudany kolor włosów? Jest na to sposób!

Od jakiegoś czasu marzą mi się włosy w kolorze ciemnego popielatego blondu. Nie dałam rady uzyskać wymarzonego efektu przy pomocy farb drogeryjnych, więc udałam się do fryzjera. Pani doradziła mi chłodny blond na poziomie 7 (takiego też używałam z drogeryjnych farb), dodała też jakiś specyfik, który miał dodatkowo ochłodzić kolor. I.....wyszło zupełnie nie to. Włosy były o wieeeele ciemniejsze niż zwykle, a do tego odcień nie był ani odrobinę chłodny. A w domu zauważyłam, że na grzywce świecą mi siwe włosy. Nie wiem czemu tak wyszło, ale podobno farbowała mnie nie ta fryzjerka, która zwykle się tym zajmuje. Mój błąd - byłam tam pierwszy raz i nie dopytałam. Stwierdziłam, że trzeba jakoś to wypłukać, bo w kolorze czułam się źle. Zawsze w takich przypadkach stosowałam szampon przeciwłupieżowy. Szybko wypłukuje kolor, ale przy okazji wysusza włosy. Chcąc je ratować sięgnęłam po olejki. Pamiętacie olejek z firmy Loton, który pojawił się w grudniu jako bubel KLIK? Muszę to odszczekać, okazał się moim wybawieniem.


Loton, Spa&Beauty, Oil Therapy olejek do ciała i włosów Coconut & Sweet Almond Oil - żal mi było go wyrzucać, dlatego postanowiłam zużyć go do olejowania włosów. Jeśli chodzi o pielęgnację, to na moje włosy działa dość przeciętnie, ale za to....fenomenalnie wypłukuje farbę! Dosłownie trzy olejowania i włosy zrobiły się dużo jaśniejsze, i to bez szamponu przeciwłupieżowego. Już po pierwszym zabiegu zauważyłam, że coś jest na rzeczy. Było już kilka myć po farbowaniu, a tu nagle przy zmywaniu olejku spłukiwana piana była beżowa a nie biała. Teraz po nieudanym kolorze zostało wspomnienie, a ja się zastanawiam, czy dać kolejną szansę fryzjerowi, czy zakombinować samej. Jak myślicie?
M.  

poniedziałek, 14 marca 2016

Stosik lutowy

Wpis z książkami przeczytanymi w styczniu cieszył się dużą liczbą wyświetleń, dlatego wracam do Was z wpisem o stosiku książek przeczytanych w lutym.


Zacznę od dołu:
1. Olga Gromyko, Rok szczura. Wędrowniczka KLIK
Drugi tom trylogii, też całkiem udany. Czekam więc na tom trzeci. 
2. Maciej Stuhr w rozmowie z Beatą Nowicką, Stuhrmówka KLIK
Wywiad rzeka ze Stuhrem juniorem. Czytało się świetnie. Chyba głównie dzięki humorowi (podpisy pod zdjęciami wymiatały) i jakiejś takiej lekkości w snuciu opowieści o swoim życiu. Czytając miałam wrażenie szczerości, ale bez ujawniania bardzo osobistych spraw (opowieści o rozwodzie tu nie ma). W książce znajdziemy mnóstwo anegdot zarówno z życia prywatnego i zawodowego Maćka. 
3. Aneta Jadowska, Szamański blues KLIK
Pierwszy tom nowej serii jednej z moich ulubionych autorek fantasy. Kto czytał książki o Dorze na pewno kojarzy jej kumpla Witkaca, który jest szamanem. To właśnie o nim książka. W pierwszym tomie próbuje rozwikłać zagadkę śmierci noworodków w toruńskim szpitalu, a ma to związek ze zbrodniami sprzed lat. Jadowska mnie nie zawiodła, czekam na kolejny tom.
4. Aneta Jadowska, Złodziej dusz KLIK
Właściwie zaczęłam czytać coś innego, ale fizycznie zaniemogłam i potrzebowałam czegoś znajomego, żeby za bardzo się nie wysilać intelektualnie. A, że właśnie czytałam o Witkacu, to sięgnęłam po Dorę. Bardzo lubię wracać do książek, dlatego jak czytam w poradnikach o minimalizmie radę, żeby się ich pozbyć, to mnie coś strzela. W tej części nasza wiedźma szuka stukniętego maga, który porywa magicznych i drenuje ich moce. 
5. Aneta Jadowska, Bogowie muszą być szaleni KLIK
W tym tomie dla odmiany Dora musi zapobiec małej apokalipsie w postaci wojny między wampirami, wilkami a magicznymi. Taki drobiazg.
6. Marta Szarejko, Zaduch. Reportaże o obcości KLIK
Na okładce napisano, że o trzydziestolatkach z małych miejscowości, którzy przenieśli się do dużych miast. Okej, mam 30 lat (prawie), pochodzę z małej miejscowości, a mieszkam w większym mieście. No dobra, Warszawa to nie jest, ale stwierdziłam, że może być ciekawe. I nie jest. Już dawno żadna książka mnie tak nie zirytowała. Jest tak cholernie jednostronna i subiektywna. Otóż wedle wszystkich tych historii, jeśli spełniasz powyższe warunki (30 lat, z małej miejscowości do dużego miasta), to na pewno masz kompleksy. A jak twierdzisz, że nie masz to i tak masz. Wstydzisz się rodziców, którzy pewnie nawet nie wiedzą z której strony otworzyć książkę. Czujesz, że nie przynależysz ani do wsi (bo za mądry), ani do wielkiego miasta (bo nie aż tak mądry i obyty). A wszyscy rówieśnicy z miasta to wyłącznie dzieci prawników, lekarzy, profesorów, mówiący 3 językami, od dziecka chodzą do teatru i opery co najmniej raz w tygodniu. Okej, na pewno zdarzają się przypadki jak te opisane w książce, ale to wszystko jest tak napisane, jakby innych ludzi nie było. 

A Wy czytaliście ostatnio coś ciekawego? A może coś Was wkurzyło jak mnie Zaduch?

wtorek, 1 marca 2016

Kilka nowości z Minti shop

Jakiś czas temu zamówiłam na mintishop.pl kilka nowych kosmetyków, które od jakiegoś czasu mnie kusiły. Tym razem obyło się bez kolorówki (jak nie ja).


Zawsze chętnie wypróbowuję kosmetyki naturalne, dlatego skusiła mnie nowa firma na rynku Vianek. Zamówiłam intensywnie kojące masło do ciała. Ma bardzo fajny skład. Ostatnio załamałam się w Rossmannie szukając jakiegoś smarowidła do ciała bez parafiny w składzie. Znalazłam tylko Evree, ale to ma tak wielką pojemność, że szybciej się tym znudzę niż zużyję. Kupiłam też nawilżającą emulsję myjącą do twarzy z myślą o oczyszczaniu porannym i wieczornym w dni, kiedy nie noszę makijażu.


Kupiłam też coś do włosów  z firmy Le Cafe de Beaute. To różowe opakowanie kryje regenerujący balsam w kostce. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że pachnie obłędnie. Zielony kartonik ma w środku tubkę wzmacniającej maski do włosów. Moim włosom służy częste zmienianie odżywek, zawsze mam kilka w łazience.


Do koszyka też wrzuciłam nowe pędzelki do zdobienia paznokci. Dawno nie ciapałam wzorków pazurkowych :)


Znacie któryś z tych kosmetyków? A może chcielibyście przeczytać recenzję któregoś z nich?
M.